wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział21: Dziewczynka, a chłopiec?

*Leon*
Posprzątaliśmy grilla, pobawiliśmy się jeszcze trochę w domu. A następnie nasza "Marcesca" sobie poszła. :)
Bardzo fajnie jest spędzić czas razem z przyjaciółmi. Ja z Violą byliśmy strasznie padnięci, strasznie. Byłem tak szczęśliwy tym co stanie się jutro. Tak szczęśliwym, że po prostu moim uśmiechem mógłbym się podzielić z całym światem. :) Poszedłem do nas do sypialni, czułem się w niej nieziemsko, a będzie jeszcze lepiej, jak zaraz przyjdzie moja ukochana. Sypialnie była bardzo przytulna.
Chciałem miło spędzić czas z Violettą. Wziąłem parę róż z ogrodu, urwałem z nich płatki i obsypałem nimi łózko. Sam się zdziwiłem, że taki ze mnie romantyk. ;) Przebrałem się w pidżamę i położyłem na łóżko. Nawet śmiesznie się czułem.
Usłyszałem czyjeś kroki, to Violetta, od razu pomyślałem.
No i moja inteligencja mnie nie myliła. Ustała przed otworzonymi drzwiami do sypialni i uśmiechnęła się do mnie. W paru sekundach leżała już koło mnie.:) Rozmawialiśmy o dziecku, myśleliśmy nad imieniem dla naszego bobasa. Długo się nad tym zastanawialiśmy.:
-Dziewczynka, może będzie miała Amelia?-Wtuliła się wtedy w mój tors.
Bardzo podobało mi się te imię, było takie delikatne, spokojne, a zarazem słodkie.
-Bardzo mi się podoba.-Uśmiechnąłem się do niej.
-A chłopiec? To będzie już trudniejsze...
-Hmmm... chłopiec..Może Fede?
-Federico?
-Tak.
-Bardzo ładne imię.
Uwielbiałem spędzać czas z Violettą. Szukałem osoby, która mnie zrozumie, również będzie taką moją "przyjaciółką" i znalazłem taką osobę, najważniejszą w moim życiu.
-Kochasz mnie?-Spytała.
-Bardzo, nawet nie wiesz jak.- Wtedy ucałowałem ją w czoło.
-To dobrze, ja również Cię bardzo kocham Leon. Bardzo, bardzo, ale to bardzo Cię kocham.
-Jak można mnie nie kochać?- Zażartowałem.
Obydwoje rozmawialiśmy o nas, o tym wszystkim co się pomiędzy nami wydarzyło. Wspominaliśmy również nasze pierwsze spotkanie. Śmialiśmy się z tego cały czas. Nie wiem, czy byłbym szczęśliwy tak jak teraz, gdybym nie poznał Violetty. Nie wydaje mi się. Jest jedyna w swoim rodzaju. Ona jest teraz już moja. :) Pieściłem lekko jej dłoń. Wiedziałem, że czuje się przy mnie bezpieczna. Rozmawialiśmy bardzo długo. Byliśmy tak zmęczeni, że zasnęliśmy w swoich ramionach. Bardzo dobrze mi się spało. Już wiadomo dla czego, moje słońce było przy mnie. Po cichu wstałem i spojrzałem z uśmiechem na jeszcze śpiącą Castillo. Następnie udałem się do kuchni, by zrobić nam śniadanie. Zrobiłem, moje słynne naleśniki z truskawkami i nutellą. Mmmmm pycha.! Siedziałem przy stole chyba godzinę i czekałem aż ona zejdzie, jednak czekałem na nic. Wróciłem na górę, zobaczyłem, że ona nadal śpi. Wiec miałem genialny plan. Pewnie mnie za to zatłucze, ale co tam. :D Poszedłem po szklankę zimnej wody, po cichutku zakradłem się do sypialni, i kucnąłem przed jeszcze śpiącą Violettą. Zamachnąłem się lekko ręką i oblałem Violettę. Ta zerwała się śmiesznie z łóżka i zaczęła się na mnie wydzierać, następnie chwyciła torebkę i zaczęła mnie nią bić. O mało co nie wybuchłem ze śmiechu, stała z mokrą twarzą i dekoltem wymachując torebką. Los tak chciał, że nie chcący dostałem nią w twarz, nie bolało mnie to wcale, lecz coś mnie podkusiło. Momentalnie złapałem się za twarz i "syczałem" z bólu. Nie bolało mnie to, ale jednak jakaś scenka musi być. Moje słońce zrobiło wielkie oczy ukucnęło, przytuliło mnie i zaczęło przepraszać. Jak to ja, zacząłem rechotać pod nosem. Niestety cały mój plan się wydał. Strzeliła na mnie foszka, i poszła do łazienki.
*Violetta*
Boże, ale on mnie zdenerwował, oblał mnie tą wodą a na dodatek oszukał, że to go bolało. W prawdzie to było śmieszne co zrobił, ale tak nie pędzie nikt traktować Violetty Castillo. Udałam, że się obraziłam ale to nie było prawdą wręcz przeciwnie. Ubrałam się, wykonałam poranne czynności i zeszłam na dół na śniadanie. Przy stole siedział tam już mój kochany tępak. Ja również usiadłam, zaczęłam jeść naleśniki, ale nie odezwałam się do niego słowem.:
-Powiesz mi coś?
Nie wydusiłam z siebie żadnego słowa.
-Violetta..-Zaczął wymachiwać mi ręką przed twarzą.
Złapałam jego rękę i groźnie powiedziałam:
-Jeszcze raz będziesz machał mi tą ręką przed twarzą, to zaraz ją stracisz.
-Y...no dobrze dobrze. Grunt, że chociaż coś powiedziałaś.
-Grr.-Wydałam z siebie taki dźwięk jakbym udawała psa.:D
-Jesteś dzisiaj jakaś niebezpieczna, i ostra.Lubię Ciebie taką.- Poruszył zabawnie brwiami.
W tym momencie wybuchłam śmiechem, aż oplułam się kawałkiem naleśnika. On również zaczął się śmiać.
Gdy wróciliśmy już na "Ziemię" spytał się mnie.:
-Nadal jesteś na mnie obrażona?- Zrobił minę zbitego psa.
-Nie rób takiej miny jakbym Cię pobiła.
-Khekhem...Tak w zasadzie to zrobiłaś to.- Oboje znowu zaczęliśmy się śmiać.
-Tak, oblałeś nie wodą a potem udawałeś.
-Ale ty tak słodko wyglądasz jak się wściekasz.
-I trudno.
-Ale nie wściekaj się już tak na mnie nigdy więcej, bo się Ciebie zaczynam już bać, a poza tym to zmarszczki na czole Ci się zrobią.
-Ej no.! Chcesz dostać po łbie?
-Nie nie mamo nie bij.- Szybko zrobił pozycję jak na jakiś manewr obronny.
Dzisiaj to chyba nie przestanę przez niego się śmiać. Uwielbiam go, że jest taki zabawny, przystojny, uroczy, miły, opiekuńczy, ładnie pachnie. :D
-No to jak wybaczysz mi to co zrobiłem, i już nigdy więcej nie będziesz mnie biła?
-Może..
-Tak czy Nie.
-Czy.
-Ej!
-Kup sobie klej.
-I co będę miał z nim zrobić?
-Może dokleisz sobie mózg.
-To nie było miłe.
-Nie kocham Cię.
-Co?
-Nie kocham Cię?
-Ale..jak to?
-Prima Aprillis!
-Jest koniec listopada a ty bawisz się w 1 kwietnia?
-Tak.
-Nie rób już mi takich żartów bo zawału dostanę.
-Ale ty tak słodko wyglądasz kiedy się wystraszysz.
-Zaraz ty się wystraszysz.
-Co ale jak?
No i ta jędza parszywa zwaliła mnie z krzesła a następnie pokazała mi język i uciekła na taras.
-Leon! Głupku wracaj tu!
Jak on mnie czasem denerwuje! Mam okazję do zrobienia tego co on zrobił mi. Zaczęłam niby płakać, że coś stało mi się z ręką. Fakt trochę mnie łokieć boli ale to nic strasznego. Płakałam jeszcze bardziej. Jestem tak dobrą aktorką, że z oczu wypłynęły mi nawet łzy. :D Tak prędko jak potrafił, mój rycerz przybiegł z powrotem do kuchni.
-Boli Cię? Jak mocno? Gdzie Cię boli? Boże co ja narobiłem?
-Nie, wcale, rozkochałeś mnie w sobie.
-Wiem, ale w którym miejscu...Chwila moment..Czy ty właśnie zaatakowałaś mnie moją bronią?
-Mhmm..Tak właśnie. Dałeś się nabrać przystojniaku.
-O nie tak nie będzie!
Nie na widzę gdy tak mówi, od razu wiem, że zamierza coś zrobić. Oczywiście, wziął mnie na ręce wybiegł na taras i wrzucił do naszego basenu. Po czym, sam wskoczył do niego. Nie ma to jak pływać w listopadzie w basenie prawda? Wyszłam z niego, cała mokra. Nie zostało na mnie nawet jednej suchej nitki. Stałam przy drabinkach i zdjęłam z siebie mokre ubrania, oczywiście nie byłam tego świadoma, że w bieliźnie widzi mnie Leon. Odwróciłam się i dopiero to zauważyłam, jednak nie robiło to na mnie jakiegoś wrażenia przecież widział mnie już nagą, a poza tym to i tak jesteśmy parą więc.. Odłożyłam mokre ubrania na suszarkę do łazienki, a następnie ubrałam się w suche ciuchy. Musiałam jeszcze wysuszyć włosy, tak jak mówiłam tak i zrobiłam. :) Następnie usiadłam przed telewizorem było wtedy około godziny 13, Leon przyszedł do mnie i powiedział, że za jakąś godzinę wróci. Był już przebrany w suche ubrania, wziął kurtkę i wyszedł.
*Leon*
No to będzie miała niespodziankę. Wyszedłem z domu, kierowałem się w stronę Centrum Handlowego. Po drodze zadzwoniłem do naszego "loczka", chciałem aby dotrzymał mi towarzystwa oraz pomógł w wyborze, takiej jednej rzeczy. Spotkaliśmy się przed Centrum. Weszliśmy do środka i  porozglądaliśmy się po sklepach.
-Właśnie! I o te sklep mi chodziło!-Wskazałem palcem na sklep Jubiler.
Razem z Marco weszliśmy do środka. W prawdzie mówiąc on nie wiedział po co.
-Leon dlaczego tu jesteśmy?
-A dlaczego chodzi się po sklepach?
-Żeby coś kupić.
-Widzisz i już masz odpowiedź!
Od razu jak wszedłem do środka zauważyłem piękną biżuterię, nie była to zwykła biżuteria.

1 komentarz:

  1. Oh... Ah... cudne <3. Pozdrawiam. I niedługo albo długo znowu się spotkamy. Buziaki :*
    Te amo <3

    OdpowiedzUsuń