Wsiadła do niej, jednak nie wiedziała gdzie jedzie. Ufała Verdasowi, więc aż tak nie czuła strachu.
Kierowca zawiózł ją do restauracji "', była to bardzo dostojna restauracja. Szatynka weszła do środka, przy stoliku ujrzała Leona. Podbiegła do niego, przytuliła i ucałowała w policzek. Następnie usiadła do stolika.
-Witaj kochanie.-Uśmiechnął się.
-Cześć słońce.-Opowiedziała.
-Wyglądasz ślicznie.-Ponownie się uśmiechnął.
-Dziękuję, ty też wyglądasz nieziemsko.-Odwzajemniła uśmiech.
-Jak Ci się spało?
-Znakomicie, Leon..
-Słucham? A..Pewnie się zastanawiasz jak doszło do tego wszystkiego?
-Nie, nie. Wszystko pamiętam, dokładnie.
-To dobrze. Działo się wczoraj.
-Tak, tak.-Zaczęła się śmiać.
Kelner przyniósł zamówione jedzenie. Para, siedziała, śmiała się i rozmawiała. Szatyn miał plan, taki który zachwyciłby Violettę, ale postanowił, że jak wyjdą z restauracji, zabierze ją w kolejne magiczne miejsce.
Violetta, wstała od stolika i poszła do toalety. Zauważyła, że jakaś dziewczyna siedzi i płacze w koncie. Podeszła do niej i spytała:
-Co się stało? Nic Ci nie jest?
Dziewczyna nie odpowiedziała nic.
-Mogę w czymś Ci pomóc?
-A przywrócisz mojej mamie życie? Byłabyś wspaniała!-Wybuchła płaczem.
Dziewczyna, brunetka, pochodziła z Włoch, było to rozpoznawalne po jej akcencie, była zrozpaczona.
-Spokojnie, wiem co czujesz. Ja również straciłam moją mamę, miałam wtedy 5 lat.-Oby dwie zaczęły płakać pod ścianą. W tym czasie chłopak zastanawiał się dlaczego Viola nie wraca. Był ciut poddenerwowany, ponieważ mieli razem spędzić czas, a tym czasem siedzi w łazience. Również wstał od stołu, skierował się w stronę dużej łazienki. Zapukał, w końcu nie mógł tam wejść, bo była to "damska" łazienka. Ponownie zapukał, i uchylił drzwi. Zobaczył obydwie płaczące kobiety. Violettę, i kobietę, którą widzi pierwszy raz na oczy. Podbiegł do obydwóch i spytał co się stało. Tym razem nie obchodziło go to czy są w męskiej czy w damskiej łazience.
-Boże, co się wam stało? Dziewczyny dlaczego płaczecie?
W tym momencie, z kabiny wyszła jakaś kobieta i zaczęła krzyczeć. :D Ochrona wbiegła do łazienki i z restauracji wyprosiła szatyna. :D Zły Leon, dzwonił i dzwonił do ukochanej, ta widziała, że on dzwonił jednak nie reagowała na to. Poznała się z Włoszką Franceską, opowiedziały sobie wszystko o sowim życiu.
Leon, stał i stał pod restauracją, jednak na marne. Zdenerwowany wrócił do hotelu, wziął zimny prysznic. Dlaczego? Czemu ona mnie zignorowała. Co już się jej znudziłem? -Zadawał sobie te pytania.
* I właśnie wtedy poznałam Leona. Violetta skończyła opowiadać o swoim życiu.
-Właśnie Leon!
-Co co Leon?-Odpowiedziała Fran.
-On..
Dziewczyny szybko wymieniły się numerami telefonu, Violetta wybiegła z restauracji, złapała taksówkę i jechała do hotelu. Podczas tej drogi spojrzała na telefon 40 nieodebranych połączeń i 20 sms od Leona. Zszokowało ją to, chciał po prostu spytać się dlaczego one płaczą, a został wyrzucony z restauracji, a na dodatek dzwonił bez skutku do niej.
* W tym czasie szatyn, wyszedł z pod prysznica i położył się na łóżko, zasnął.. Do pokoju wtargnęła Castillo. Biegła i wskoczyła na łóżko.
-Leon, przepraszam, przepraszam. Proszę wybacz mi.
Verdas nadal spał.
-I co teraz nie będziesz się do mnie odzywać? Wam facetom na prawdę zależy tylko na tym by zaciągnąć kobiety do łóżka.
Usiadła bliżej koło niego, i usłyszała ciche chrapanie.
-Ty śpisz..Przepraszam.-Powiedziała cicho do jego ucha.
Następnie ona również zasnęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę mało dialogów. Krótki rozdział bo są święta. Ogółem to Wesołych Świąt! :D
Kierowca zawiózł ją do restauracji "', była to bardzo dostojna restauracja. Szatynka weszła do środka, przy stoliku ujrzała Leona. Podbiegła do niego, przytuliła i ucałowała w policzek. Następnie usiadła do stolika.
-Witaj kochanie.-Uśmiechnął się.
-Cześć słońce.-Opowiedziała.
-Wyglądasz ślicznie.-Ponownie się uśmiechnął.
-Dziękuję, ty też wyglądasz nieziemsko.-Odwzajemniła uśmiech.
-Jak Ci się spało?
-Znakomicie, Leon..
-Słucham? A..Pewnie się zastanawiasz jak doszło do tego wszystkiego?
-Nie, nie. Wszystko pamiętam, dokładnie.
-To dobrze. Działo się wczoraj.
-Tak, tak.-Zaczęła się śmiać.
Kelner przyniósł zamówione jedzenie. Para, siedziała, śmiała się i rozmawiała. Szatyn miał plan, taki który zachwyciłby Violettę, ale postanowił, że jak wyjdą z restauracji, zabierze ją w kolejne magiczne miejsce.
Violetta, wstała od stolika i poszła do toalety. Zauważyła, że jakaś dziewczyna siedzi i płacze w koncie. Podeszła do niej i spytała:
-Co się stało? Nic Ci nie jest?
Dziewczyna nie odpowiedziała nic.
-Mogę w czymś Ci pomóc?
-A przywrócisz mojej mamie życie? Byłabyś wspaniała!-Wybuchła płaczem.
Dziewczyna, brunetka, pochodziła z Włoch, było to rozpoznawalne po jej akcencie, była zrozpaczona.
-Spokojnie, wiem co czujesz. Ja również straciłam moją mamę, miałam wtedy 5 lat.-Oby dwie zaczęły płakać pod ścianą. W tym czasie chłopak zastanawiał się dlaczego Viola nie wraca. Był ciut poddenerwowany, ponieważ mieli razem spędzić czas, a tym czasem siedzi w łazience. Również wstał od stołu, skierował się w stronę dużej łazienki. Zapukał, w końcu nie mógł tam wejść, bo była to "damska" łazienka. Ponownie zapukał, i uchylił drzwi. Zobaczył obydwie płaczące kobiety. Violettę, i kobietę, którą widzi pierwszy raz na oczy. Podbiegł do obydwóch i spytał co się stało. Tym razem nie obchodziło go to czy są w męskiej czy w damskiej łazience.
-Boże, co się wam stało? Dziewczyny dlaczego płaczecie?
W tym momencie, z kabiny wyszła jakaś kobieta i zaczęła krzyczeć. :D Ochrona wbiegła do łazienki i z restauracji wyprosiła szatyna. :D Zły Leon, dzwonił i dzwonił do ukochanej, ta widziała, że on dzwonił jednak nie reagowała na to. Poznała się z Włoszką Franceską, opowiedziały sobie wszystko o sowim życiu.
Leon, stał i stał pod restauracją, jednak na marne. Zdenerwowany wrócił do hotelu, wziął zimny prysznic. Dlaczego? Czemu ona mnie zignorowała. Co już się jej znudziłem? -Zadawał sobie te pytania.
* I właśnie wtedy poznałam Leona. Violetta skończyła opowiadać o swoim życiu.
-Właśnie Leon!
-Co co Leon?-Odpowiedziała Fran.
-On..
Dziewczyny szybko wymieniły się numerami telefonu, Violetta wybiegła z restauracji, złapała taksówkę i jechała do hotelu. Podczas tej drogi spojrzała na telefon 40 nieodebranych połączeń i 20 sms od Leona. Zszokowało ją to, chciał po prostu spytać się dlaczego one płaczą, a został wyrzucony z restauracji, a na dodatek dzwonił bez skutku do niej.
* W tym czasie szatyn, wyszedł z pod prysznica i położył się na łóżko, zasnął.. Do pokoju wtargnęła Castillo. Biegła i wskoczyła na łóżko.
-Leon, przepraszam, przepraszam. Proszę wybacz mi.
Verdas nadal spał.
-I co teraz nie będziesz się do mnie odzywać? Wam facetom na prawdę zależy tylko na tym by zaciągnąć kobiety do łóżka.
Usiadła bliżej koło niego, i usłyszała ciche chrapanie.
-Ty śpisz..Przepraszam.-Powiedziała cicho do jego ucha.
Następnie ona również zasnęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę mało dialogów. Krótki rozdział bo są święta. Ogółem to Wesołych Świąt! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz