wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 1 : Dlaczego to właśnie ja?

Piękna szatynka o brązowych oczach ubrana w miętową sukienkę, siedziała cztery godziny w jednym z milionów szpitali w Buenos Aires. Rozmyślała nad swoim życiem. Dlaczego ja? Zadawała sobie ciągle te pytanie. Od tego wszystkiego bolała ją głowa. Musiałą brać różne leki, na dodatek musiała siedzieć na korytarzu na twardym krześle, przez które potem bolały ją plecy.

-Pani Castillo, proszona do gabinetu doktora.-Powiedziała jedna z asystentek.
 Castillo siedziała zamyślona i nie reagowała na wezwanie doktora.
-Powtarzam Pani Violetta Castillo, proszona do gabinetu!
Szatynka weszła do gabinetu i usiadła na czarnym krześle. Nadal męczyło ją jedno pytanie: Dlaczego ja?
Doktor Di pietra był specjalistą od chorób, zakaźnych.
-Witam Panią-Powiedział -poważnym tonem.
-Dzień Dobry.-Wymrukała Castillo
-Jak się pani czuje trochę lepiej.?
-Nie panie doktorze, cały czas mam ostry ból głowy, czasem nawet nie mogę wstać na nogi, bo nie mam już na to wszystko sił. Panie Doktorze co mi dolega?-Powiedziała zapadniętym tonem.
-Proszę pani badania były robione 2 tygodnie temu. Niestety nasz system komputerowy przestał działać za jakieś 30 min, system powinien powrócić. W tym czasie niech pani zaczeka na korytarzu.-Uśmiechnął się.
Violetta wyszła z gabinetu i spojrzała na telefon.Była godzina 17:28 a ona nadal nie jest w domu. Violetta z tego przemęczenia była strasznie zmęczona. Na końcu korytarza zobaczyła automat z gorącą herbatą. Podeszła, nacisnęła przycisk i herbata zaczęła się już robić. Gdy herbata była już gotowa szatynka ruszyła z powrotem w stronę poczekalni. W pewnym momencie obcas ze szpilek szatynki odpadł. Violetta leciała na podłogę, w ostatniej chwili prześliczny brunet ubrany w czerwoną koszulę i czarne rurki złapał Castillo w ramiona, gorący napój oblał koszulę chłopaka. Rozkojarzona Szatynka spojrzała w górę i zobaczyła najprzystojniejszego faceta na świecie, którego kiedykolwiek widziała. On na nią ona na niego, patrzyli na siebie z uśmiechem 5 minut.
Przystojny szatyn odezwał się uwodzicielskim głosem:
-Powinnaś lepiej uważać. Moja koszula pójdzie do prania ale najważniejsze, że tobie nic się nie stało.
-Yyyyyy..-Jąkała się Violetta.
Dziewczyna szybko wstała na nogi i powiedziała wystraszona:
-O jejku, przepraszam..ja nie chciałam, twoja koszula..
-Moja koszula nie ważne. Powiedz mi jak masz na imię?
-Vvv..vvv.Violetta.-Powiedziała.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Leonetta 1 spotkanie i 1 rozdział mam nadzieję że się podoba. :).

3 komentarze: