-Amen?
-Tak,Amen.
-Dlaczego?
-Tak się mówi na koniec przysięgi małżeńskiej.
-Właśnie.
-Ale przecież my nie jesteśmy małżeństwem.
-Jeszcze nie.-Uśmiechnął się uroczo.
-Chcesz mi coś powiedzieć książę?
-To, że jak tylko uwolnimy się tej wierzy, ja książę porwę, taką jedną księżniczkę.
-A kto nią jest?
-Moja babcia.-Zaczął się śmiać
-Babcia? Ahaa..
-Ty jesteś tą księżniczką. Najukochańszą, najwspanialszą, najpiękniejszą księżniczką na świecie.
A ty masz jakiegoś Księcia?
-Ja.. Mam..
-A kim jest ten szczęściarz?
-A taki jeden, najprzystojniejszy facet którego znam, przy nim czuję się bezpieczna, kocham jego ciepło, stoi przede mną, ma na nazwisko Verdas, a na imię Leon.
-Eee.. Nie znam takiego.
-A to ciekawe.-Pokazała rządek swych białych zębów.
-Leon..
-Słucham kochanie.
-Kochasz mnie?
-Najbardziej na świecie.-Czule pocałował jej szyję.
-A kiedy książę porwie księżniczkę?-Spytała
-Teraz książę pójdzie do Marco i dowie się kiedy będzie mógł uprowadzić swoją królową.
-No dobrze.
Gdy Leon wyszedł Violetta skakała i piszczała z radości. Czuła się szczęśliwa gdy znowu była z Verdasem.
*Leon wszedł do gabinetu Marco.
-Leon, właśnie powiedziałem okulistom o tobie. Mówią, że to cud.
-Bardzo się cieszę. Muszę się Ciebie o coś zapytać.
-Wal śmiało.
-Kiedy ja i Violetta będziemy mogli wyjść ze szpitala?
-Ty i Violetta? Czyżby "Leonetta" znowu była razem?
-Tak "Leonetta" znowu istnieje.
-Leon dobrze wiesz w jakim stanie jest Violetta.
-Tak wiem, wezmę wszystkie potrzebne leki, wszystko żeby nic jej się nie stało.
-No nie wiem..
-Będzie ze mną, nic jej się nie stanie.
-Dobrze, będziecie mogli wyjść już dzisiaj.
-Dzisiaj?
-Tak dzisiaj! Uciekaj bo się rozmyślę.
-To ja już biegnę.. Dziękuję Ci Marco jak będę mógł to odwdzięczę się tobie jak najszybciej.
-Ważne, że ty masz swoją ukochaną, mną się nie przejmuj.
-W końcu znajdziesz swoją jedyną, tak jak ja.
-No dobrze idź już.-Uśmiechnął się.
-Jeszcze raz dziękuję.
Szatyn przytulił przyjaciela i wyszedł. Gdy wrócił do sali powiedział:
-Księżniczko, będę mógł Cię uprowadzić już dzisiaj.
-Dzisiaj? Czyżby mój książę się nie zagalopował?
-Em.. Nie, raczej nie.-Zrobił zalotny uśmiech.
-A kiedy wyjeżdżamy?
-Za..1 godzinę.
-Za 1 godzinę?
-Tak.
-To ja muszę biec do domu po ubrania i wszystko.
-Ja Cię zawiozę.
-Czym?
-NIe czym tylko na czym.
-Więc?
-Na motorze, moim dzielnym rumaku.
-Dobrze.
Dostali wypis i wyszli ze szpitala. Leon założył Volettcie kask, jak i sobie, odpalił motor i powiedział:
-Boisz się?
-Nie..
-Na pewno?-Tak.
-To ruszajmy..-Leon zaczynał powoli ruszać motor gdy nagle violetta powiedziała:
-Leon..! Nie! Ja się boję, nie chcę jechać.
-Złap się mojej tali, i przytul się do niej. Ze mną nic Ci się nie stanie.
-Powiedział facet który spowodował wypadek.-Zaczęła się śmiać.
-No dobra już koniec tych żartów słońce. Trzymaj się i jedziemy.
-Nie puszczę nigdy więcej.
Leon ponownie odpalił motor i jechał z Violetta na czele. :D Gdy dojechali pod jej dom, violetta weszła do środka. Pakowała się 10 minut. Wyszła z domu i zamiast szatyna na motorze ujrzała go, w czarnym, lamborgini.
Leon wysiadł, wziął torbę i walizkę dziewczyny, schował je do bagażnika. Następnie otworzył drzwi od strony pasażera, by szatynka mogła wsiąść do auta.
-Leon, jakim dżentelmenem jesteś.
-Dla Ciebie wszystko.
Violetta i Leon wsiedli do auta. Włączyli radio i jechali.
-Gdzie jedziemy?
-Niespodzianka ..
-Leon, gdzie?
-NIe chcę zdradzać niespodzianki.
-No dobrze.-Pocałowała go w policzek
-Ale jechać do końca nie będziemy.
-Jak to?
-Teraz, jedziemy na lotnisko.
-Leon..Nie wiem gdzie będziemy lecieć, ale wiem, że to kosztowało Cię pewnie majątek, bilety i to wszystko.
-Nie to nie kosztowało majątek, co innego.
-Co takiego?
-Zdobycie twojego serca, kosztowało mnie bardzo dużo.
-Jakie to słodkie.
-Takie jak ty.
-Leon, mówiłam Ci coś.
-Tak wiem, nie lubisz gdy się rumienisz, ale to nie moja wina, że kocham jak to robisz. :*
-Ale ja nie lubię, wręcz nie na widzę.
-Life is brutal, słońce.
-Przeżyję.
Jadąc autem na lotnisko Leon zaczął nucić piosenkę:
Quiero mirarte
Quiero sonarte
Vivir contigo cada instante
Quiero abrazarte
Quiero besarte
Quiero tenerte junto a mi
Pues amor es lo que siento.
Eres todo para mi.
Violetta śpiewała razem z nim.
-Amor-Zaśpiewali razem, ostatnie słowo piosenki.
-Kocham Cię Violetto.
-Ja też Cię kocham.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz