Violetta wybiegła cała zapłakana ze szpitala, nie mogła w to uwierzyć. Jak Leon mógł coś takiego zrobić?-Cały czas chodziło jej po głowie to pytanie.
Wiedziała, że nie powinna wychodzić ze szpitala, ponieważ w każdej chwili znowu mogłaby stracić przytomność. Jednak, nie chciała tam zostać. Poszła w jedno miejsce, w którym Leon pierwszy raz pocałował Violettę, było to miejsce nad jeziorem.
Usiadła na ławce, i wspomniała tę chwilę.
* Wściekły Leon, sam nie wierzył w to co powiedział, -jak mogłem powiedzieć na nią oszustko?-Pytał sam siebie.
Szatyn miał ochotę coś rozwalić, był strasznie smutny a zarazem zły po stracie ukochanej. Była ona jedną istotą, która zawsze wywołała u niego uśmiech na twarzy, która zawsze sprawiała, że na jej widok robiło się mu ciepło na ->♥.
* Gdy Violetta siedziała na ławce, ktoś szepnął do jej ucha:
-Witaj księżniczko.
Zawsze Leon mówił tak na nią, miała ochotę się teraz odwrócić i przywalić mu w twarz. :D
Gdy odwróciła się ujrzała Diego, na jego widok aż ciarki ją przeszły.
-Odejdź ode mnie, nie zbliżaj się.!-Krzyknęła i zaczęła biec w stronę szpitala.
-Ejejejejej! Gdzie idziesz ślicznoto? Myślałem, że po tym jak twój Leoś ma skwaszoną twarzyczkę, nie będziesz chciała go już na oczy widzieć.-Zaśmiał się pod nosem.
-To nie jest żaden Leoś! Nie chcę go znać tak jak i Ciebie, zniknij mi z oczu!
-Słoneczko, kochanie, misiaczku gdzie idziesz?
-Nie mów tak na mnie!
Diego przysunął się do Violetty i próbował ją pocałować, jednak ona wyjęła perfumy z torebki i psiknęła mu nimi w oczy.
-Ałaa! Co ty robisz?-Pytał Diego trzymający się za oczy.
-Masz się więcej do mnie nie zbliżać, bo kolejnym razem dostaniesz nie perfumami a gazem pieprzowym!:D
Violetta udała się z powrotem do szpitala. Przekroczyła próg swojej sali, i zauważyła Leona. Chciała się cofnąć i wyjść stamtąd. Lecz powiedziała sobie nie!, nie da po sobie poznać, że ją zranił, i tak weszła do sali i położyła się na łóżko.
-Viol..-Nie dokończył.
-Mówiłam Ci, że już nigdy się do Ciebie nie odezwę.! Przecież jestem oszustką!
-Nie o to mi chodziło..
Violetta nie odezwała się tak jak obiecywała.
-Słyszysz mnie?
Nadal nie podniosła nawet warg.
-Violetta do cholery jasnej odezwij się!
Nic, nadal leżała i nie powiedziała niczego, nawet bawiła ją ta sytuacja.
-Rozumiem Cię, źle zrobiłem mówiąc tak na Ciebie, ale zrozum nie chciałem żeby było Ci ciężko.
-Pff...
-O parsknęłaś, chociaż to raczyłaś zrobić. :D
-Czy tak trudno jest Ci zrozumieć Leon? Mam ci to przeliterować?
-Tak. :D
-JA CIĘ KOCHAM!
-Co?
-Co?
-Co ty powiedziałaś?
-O co Ci chodzi?
-Powiedziałaś, że mnie kochasz!
-Nic takiego nie mówiłam.!
-Próbujesz znowu mnie oszukać?
-A w czym takim ja Cię oszukałam?
-W tym, że mnie "kochałaś".
-Kochałam Ciebie nie rozumiesz? Tak przyznaję powiedziałam tak przed chwilą lepiej?
-Tak, owszem..-Zastała cisza.
-Myślisz, że wtedy kiedy leżałeś cały pobity ja płakałam, bałam się o twoje życie to, że Cię nie kochałam?
-Nie wiem, nie wiem czy kochałaś czy nie.
-Dla mnie to już zamknięty rozdział Leon!
-Chcesz to tak wszystko zostawić? To co było pomiędzy nami?
-Co było pomiędzy nami? To raczej ty mnie nie kochałeś!
-Kochałem, kocham i będę kochać!
-Leon nie oszukuj samego siebie wiem, że nigdy nie pokochałbyś "oszustki".
-Nie rozumiesz, że ja to powiedziałem z przypływu emocji?]
-A musiałeś to powiedzieć? Nie wiem mogłeś zawsze rozwalić ten wazon co tam stoi, ale nie ranić kogoś!-Violetta pokazała palcem na wazon z kwiatami.
-O ten.?
Leon podniósł wazon i roztrzaskał go na kawałki.
-Co ty robisz?
-Powiedziałaś, że mogłem rozbić ten wazon, więc to zrobiłem.
-Ty jesteś głupi?
-Tak głupi jestem, jestem debilem, frajerem, ciotom, że tak do Ciebie powiedziałem.!-Podniósł głos.
-Tak czyli jak?
-Że jesteś oszustką, że Cię nie kochałem..
-A kochałeś mnie na prawdę.?
-Tak cholernie Cię kochałem, dniami i nocami nie rozumiesz? Jesteś dla mnie wszystkim!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Ten rozdział pisałam na informatyce. :D Proszę zostaw kom. :* Bo nie wiem czy ktoś w ogóle czyta. :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz