sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 13: Cholernie boli.

*2 miesiące później, Violetta*
Dużo się działo przez te ostatnie dwa miesiące. Mianowicie, Federico i Lu są razem. Kto by pomyślał, żę dzięki mnie będą ze sobą? Z Leonem, układa mi się wspaniale. Jest niesamowity, mogę porozmawiać z nim o wszystkim. Może to być trochę dziwne, ale Fede mieszka teraz razem z nami. Pablo na parę miesięcy wyjechał do pracy, a mój kochany braciszek mieszka z nami bo jego przyszywani rodzice wyjechali do Niemczech, wysyłają mu pieniądze co tydzień, żeby nie czuł się samotny. Ale jednak, pieniądze szczęścia nie dają. Obecnie jest grudzień, razem z Leonem siedzimy u mnie w domu na kanapie, i oglądamy jakiś beznadziejny film. Angie pojechała do swojej mamy, a mała poszła do pokoju, podobno bawi się lalkami.
Wtuliłam się w Leona, wzięłam pilot aby przełączyć kanał. Poczułam wibracje mojego telefonu. Podniosłam się lekko z miejsca, i wyjęłam sprzęt z kieszonki od spodni. Opadłam z powrotem na miękką poduszkę. Kliknęłam na zieloną słuchawkę, dzwoniła Angie.
-Cześć Violu. Mam prośbę, zrobiłabyś może małe zakupy? Zapomniałam dzisiaj kupić, a możliwe, że wrócę późno.
-dobrze nie ma sprawy.
-Dziękuję, kocham Cię.
-Kocham, pa.
Zablokowałam telefon, i włożyłam go do kieszeni.
-Kto dzwonił?-spytał leo.
-Mama, prosiła żebym zrobiła zakupy. Zostałbyś z Ari?
Tak, minęło parę miesięcy, a ja nadal nie wyznałam dla Leona prawdy. Źle się z tym czuję, jednak boję się, że mogę go stracić, gdy się o tym dowie a tego bym nie chciała.
-To jak?
-Pewnie.
-Dziękuję.-przybliżyłam się i dałam mu słodkiego całusa.
Ruszyłam z miejsca, i podeszłam do szafki obok, której znajdowały się moje kozaki. Założyłam obuwie, po czym sięgnęłam po ciepłą kurtkę. Obwinęłam się szalikiem, spojrzałam w lustro w celu przejrzenia się. "Nie jest aż tak najgorzej" -pomyślałam
-Ari, idę do sklepu, zostaniesz z Leonem. Tylko nie zdemolujcie mieszkania!-Wrzasnęłam i wyszłam.
Zimno zimno zimno. Można by zamarznąć.Wszędzie biało, wiatr o mało co głowy może nie urwać.
\-Pada śnieg, pada śnieg..-śpiewałam sobie pod nosem.
-Uważaj żebyś ty nie upadła..-usłyszałam za plecami.
-Co?-obróciłam się.
I poczułam lekki ból w biodrach, spowodowany wbijaniem i łaskotaniem mnie palcami.
-Diego! -zaczęłam się śmiać.
-Cześć księżniczko.-dostałam całusa w policzek.
Tak Diego jest wspaniałym przyjacielem, jest jak drugi brat.Zawsze mogłam na niego liczyć, rozśmieszał mnie gdy było mi smutno, spędzał ze mną czas gdy tylko poprosiłam.
-Gdzie idziesz? -spytał.
-Do sklepu. Idziesz ze mną?
-Pewnie.
No i ruszyliśmy.
*W tym samym czasie, Leon*
-Leon, przyjdziesz do mojego pokoju?-krzyczała z góry.
-Już idę!
Powoli szedłem po schodach.
-No chodź! -ciągnęła mnie za rękę.
Doszliśmy do jej pokoju, Ściany, pościel, mała okrągła pufa były koloru pudrowego różu.
Ładnie urządzone pomieszczenie. Mojej uwadze przykuł różowy plastikowy stolik,  na której leżały ciastka i filiżanki. A wokół stołu siedziały różne pluszaki.
-Masz.
Podskoczyła i założyła mi na szyję różowy szal z piór. Miałem wrażenie, że zaraz kichnę.
-No dobra teraz wystarczy Cię ukoronować.-klęknij-powiedziała stanowczo.
Zrobiłem tak jak kazała. Bawiła mnie ta cała sytuacja.
-W imieniu najlepszej na świecie królowej Aurelii I, masz zaszczyt zostać ukoronowany na mojego księcia i podwładnego Leona III .
Położyła mi na  głowę plastikową koronę. I pomachała wokół ramion różdżką, po czym walnęła nią jak najmocniej mnie w głowę.
-Ał, a to za co było?- mówiłem masując obolałe miejsce (Bez skojarzeń) 
-Tym sposobem, zakończyłeś koronację Lwie. Teraz siadaj, wypijemy herbatkę i pogadamy jak prawdziwe przyjaciółki.-piszczała, i gestykulowała dziwnie rękoma.
Usiadłem na małym krzesełku. Wokół mnie pełno małych miśków, nie powiem, że czułem się dziwnie, ale przecież to tylko mała dziewczynka... mała... nie groźna... dziewczynka... 
Wzięła porcelanowy biały dzbanuszek i udała że wlewa coś do środka, czyli rozumiem, że mam pić coś, a jednak nic?
-Napij się, moja ulubiona malinowa herbatka.
Wziąłem filiżankę i jednym ruchem "wypiłem" zawartość.
-To nie tak! -Pacnęła mnie w rękę.
-A jak? 
-Paluszek do góry.
-No dobrze, zapomniałem.
Uśmiech nie schodził mi z twarzy, ta dziewczyna mnie rozwala. Jest taka mała , a sprytna, i zadziorna.
-Teraz dobrze?-podniosłem kubeczek z palcem u góry.
-Ouuu yeah. Tak dobrze.- wystawiła rękę, by przybić jej żółwika.-No to opowiadaj co słychać u Ciebie i Violetty?
-Bardzo dobrze.
-Tylko tyle?- zdziwiła się.
-A miało być coś więcej?
-Byliście już kiedyś na randce?
-Na randce? Nie... stop, chwila. Nigdy nie zapraszałem jej na randkę.
-Co ty? Facet! Zwariowałeś? Laski nie zaprosiłeś na randkę?! 
-No tak w sumie to nie...
Nagle poczułem się głupio, ośmieszyłem się przed pięciolatką...
-Nie ogarniam facetów dzisiejszego wieku .-westchnęła- O Boże zapomniałam! Twoja peruka!
-Moja Co?
Nim się obejrzałem na głowie miałem żółtą perukę, miała pełno loków i różowego brokatu.
-W co ja się wpakowałem.-zaśmiałem się.
*Violetta*
Pogadałam jeszcze trochę z Diego, musiałam niestety już wracać. Postanowił, że mnie odprowadzi i pomoże mi nieść zakupy.
-więc.. jak tam z Francescą?-odezwałam się pierwsza, po tym jak wyszliśmy ze sklepu.
- Z Francescą? Wspaniale, jednak czasami myślę, że nadal czuje coś do Marco,
-Nie martw się, jestem przekonana, że to właśnie Ciebie kocha najbardziej.
-Miejmy taką nadzieję.-uśmiechnął się .
Doszliśmy po piętnastu minutach.
-Wejdziesz? Leon jest u nas.
-Co on robi sam w domu?
-Bawi się w nianię.
-Musze to zobaczyć.-zaczął się śmiać.
Postawiliśmy w kuchni zakupy, po czym pomknęliśmy na górę.
Drzwi były uchylone. Stałam oparta o próg drzwi. Nade mną stał Diego.
Leon siedział w peruce próbując namówić miśka, żeby zjadł to cholerne ciastko.
Nie wytrzymałam, zaczęłam się śmiać. Diego wyjął telefon i zrobił nim zdjęcie Leona w przebraniu.
-Zobaczysz to zdjęcie  będzie w internetach!
-Bardzo śmieszne. -zrobił dziwną minę.
-Jak to się stało, że zostałeś księżniczką? -spytałam, i śmiałam się równocześnie.
-Nie gadam z tobą.- mówił zażenowany.
- Fajnie, fajnie nie musisz.
-No i dobrze, nie mam zamiaru.
Ja rozumiem, może i ma ktoś humorki, ale bez przesady by odzywać się do mnie w ten sposób.
-I dobrze, bo już się do Ciebie nigdy nie odezwę!-Wrzasnęłam i wyszłam z domu.
Całej tej sytuacji przyglądał się Diego, pewnie w myślach umarł już ze śmiechu.
Cholernie zimno, pada śnieg, mój nos to pewnie wielka czerwona kula, mam odmarznięte policzki , a katar z mojego nosa zamienił się chyba w lód.
Chwila moment, przecież on był w moim domu.. To dlaczego ja z niego wyszłam?! Trudno, nie zamierzam wracać puki on tam jest..
Szłam szłam i szłam. Stwierdziłam, że wejdę do małej przytulnej kawiarenki.
W grudniu o tej porze jest zazwyczaj ciemno, a nawet bardzo. Czułam się magicznie, niby takie małe pomieszczenie a jednak wywołuje u mnie ciepło i uśmiech, panuje miła atmosfera, wokół mnie wiszą świąteczne ozdoby, w rogu stoi duża żywa, ustrojona choinka, a na dodatek z radia lecą kolędy, bądź świąteczne piosenki. Otrzepałam buty, by nie nabrudzić podłogę błotem. Położyłam kurtkę na białym skórzanym fotelu, i wyjęłam portfel z torebki. Podeszłam do lady i zamówiłam gorącą czekoladę, i kawałek pysznego makowca. Wróciłam na miejsce, i po chwili dostałam swój posiłek . Jest godzina dziewiętnasta, spojrzałam na ekran telefonu, by zobaczyć czy przypadkiem nie mam żadnego nieodebranego połączenia, bądź sms. Przyznam szczerze, że chciałabym dostać sms od Leona, nawet z treścią "wracaj do domu", najwyraźniej tak szybko nie zatęsknił.
"Cholera bateria mi się zaraz rozładuje" -pomyślałam. Odłożyłam telefon na stolik, i rozejrzałam się dookoła. Się już tu jakieś pół godziny, i zauważyłam, że nie zjadłam i nie wypiłam nic. Siedzę jak na stołku , i czekam na tego cholernego sms. Czekam i nic. Denerwuję się, a może jednak powinnam nie wychodzić? No i brawo Violetta rozładował Ci się telefon!
Dobra Vils, luz uspokój się. Od jakiegoś czasu zauważyłam, że przygląda mi się jakiś chłopak. Nie wiem czego on chce, ale wiem, że bawi mnie to. Wstał i z niepewnością podszedł do mnie.
-Mogę się dosiąść?
-Pewnie. -uśmiechnęłam się.
Muszę przyznać, że jest bardzo przystojny, ale nikt nie dorównuje Leonowi .
- Tak na dobry początek jestem Luc.
-A ja Vils, to znaczy Violetta.
Podaliśmy sobie rękę.
Bardzo fajnie mi się z nim rozmawiało, jest spoko gościem, wymieniliśmy się numerami telefonu.
Zaraz będę musiała się zbierać, jest już ciemno a ja nie chcę trafić na jakichś napaleńców.
Obróciłam głowę w stronę okna, chciałam zobaczyć czy pada jeszcze śnieg. Zamiast tego, w oknie ujrzałam zmarzniętego Leona, gdy mnie zauważył odszedł od niego.
-przepraszam, muszę iść, miło było.. cześć!
Założyłam jednym ruchem kurtkę, i wybiegłam z kawiarni.
-Leon stój!
Podbiegłam do niego, i chwyciłam go za ramię.
-Co? -wrzasnął.
Odskoczyłam, nie był nigdy taki w stosunku do mnie, Castillo masz kłopoty.
-Dlaczego na mnie krzyczysz?
-A dlaczego moja dziewczyna od trzech godzin nie odbiera ode mnie telefonu? Jest ciemno jak w dupie a ty sobie siedzisz z jakimś kolesiem w kawiarni! A co może ja Ci się znudziłem?
-Słucham? Przepraszam, a kto powiedział, że nie ma zamiaru już ze mną rozmawiać?
-A kto umawia się z kimś innym za jego plecami?
-Sugerujesz, że ja Cię zdradzam?
-A co może nie?
-Wiesz co? Myślałam, że masz do mnie zaufanie. Najwyraźniej się myliłam.- Łza spłynęła mi po policzku.
-Violetta..
-Żadna Violetta! Daruj sobie ! - odeszłam bez słowa.
Czułam jak czarny tusz spływa mi po policzkach...
Jejku, Angie nie ma jeszcze w domu, a ja zostawiłam samą Aurelię, mam nadzieję, że Diego z nią został..
Doszłam do domu, wyobrażam sobie, jak ja wyglądam.. nie ukrywam, że serce boli mnie strasznie. Przekroczyłam próg, na schodach zauważyłam diego, który siedział z twarzą w dłoniach. Spojrzał na mnie , wstał i zaczął iść w moją stronę. Mocno go przytuliłam, pewnie zafajdałam mu całą bluzkę w tuszu.
-Nie płacz.-głaskał mnie po głowie.
Nie wiedziałam, że to tak cholernie boli ...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kto potrafi tak zwalić akcję? Tylko Wika! Ludzie! Kolejny rozdział po miesiącu!
Bardzo przepraszam! Mam nadzieję, że się nie obraziliście. xd No i nie zabijcie,
za .. Leonettę. :D mam nadzieję, że  rozdział nie jest jakiś taki nudny, jaki
mi się wydaje. :p dziękuję i do następnego <3