Marco gdy to usłyszał od razu podbiegł do Leona.
-Leon, jak to ? Kto?
-Vv..v..violetta!
Marco podbiegł i sprawdził puls szatynki.
-Ona żyje, jesteś pewien, że połknęła te tabletki? Może straciła przytomność przez swoją chorobę?
-Tak, tak..Chyba tak. Widziałem..
-Leon przecież ty nie widzisz...
Lara stała przy ścianie oburzona i nasłuchiwała się rozmowie.
-Jak to? Ślepy? Co ty gadasz? Ty.. ślepy? Co?
-Tak Lara, przez to co się stało, jak zostałem pobity..Miałem wstrząs mózgu, i mam uszkodzony wzrok. Niestety.
-Leon ja nie chcę, ja nie chce być z tobą, po tym wszystkim co mi zrobiłeś, i nie tylko..Ty jesteś ślepy...Ja nie chcę z tobą być.
-Dlatego, że jestem "niewidomy" już mnie nie kochasz?
-Tak...Ślepy, sory bardzo ale ja nie będę Cię po schodach sprowadzać, i robić za Ciebie wszystko. Ja idę, y... Cześć!
- Jesteś egoistką, myślałem, że mnie kochasz. Wiesz co? Wolę być ślepym, niż być z takim kimś jak ty.!
Marco w tym momencie wybuchną śmiechem.
-Uuuuu... Leon jaki pocisk .Hahaha!
-A ty się nie odzywaj Marco.-Powiedziała Lara.
-Nigdy Cię nie lubiłem, możesz sobie już iść Laro. :D -Kiwnął ręką w stronę drzwi.
-głupek!- Lara wyszła oburzona.
Obydwoje zaczęli się śmiać, tak naprawdę Verdas nie czuł już od dawna nic do Lary.
-Leon musimy Violettę przenieść do sali, na łóżko. Ty ją zanieś a ja posprzątam te narzędzia.
-E..ale..ja..nie..
-Leon!
-No dobrze mamo!-Zaśmiał się.
-Co? Mamo? Leon, weź uspokój się.-Zaśmiał się.
Leon wziął Castillo na ręce, i powoli aby się z nią nie wywrócić, szedł przez korytarz.
W pewnym momencie Leon ustał, i patrzył się na szatynkę, trudno, że widział ją rozmazaną, ważne, że przy nim była. Nagle Violetta otworzyła oczy i zobaczyła Leona który stoi przed nią, i trzyma ją na rękach.
-Leon.!
-Yyy..Ccoo?
-Postaw mnie!
-Nie mogę!
-Postaw mnie bo zacznę krzyczeć..!
-Nie zaczniesz..nie od warzysz się.
-Jesteś tego pewien?
-W 100%!
-Pomocy! Ochrona! On nie chce mnie puścić!
-Violetta cicho!
-Dopóki mnie nie puścisz będę się drzeć!
-Nie puszczę Cię!
Leon ruszył przed siebie. Łatwo było mu rozpoznać drzwi od sali, ponieważ były one na samym końcu korytarza.
-Puszczaj mnie no!
Szatyn nie zwracał na nią uwagi. Ona zaś zaczęła się kręcić, i spadła z jego rąk.
-Ałaaa!
-Co ty robisz?
-Nie widać? Próbowałam się wydostać z rąk głupka.-Mówiła, i jednocześnie trzymała się za głowę
-Teraz głupka tak? O nie... tak to na mnie nie będziesz mówiła.-Uśmiechnął się szyderczo.
-Co ty?
Verdas wziął ją na ręce i ponownie szedł przed siebie.
-Leon, puść mnie!
-Nie, nawet o tym nie myśl.
Gdy doszli jakoś, do sali Leon chciał położyć Castillo na łóżko. Potknął się o nóżkę od krzesła i razem, z nią wylądowali na jej łóżku. On leżał na niej. Oboje patrzyli sobie prosto w oczy. Leon złączył usta Vilu ze swoimi, pocałował ją czule. Ona nie była tego przeciwna, potrzebowała go tak bardzo. Nie wiedziała, że aż tak go jej brakuje.
-Eee..przepraszam, przepraszam Violetto.-Wstał i otrząsną się.
-Leon, nic się nie stało..
-Ja ja.. ja nie chciałem, Violu, ja tak na prawdę o tobie nie myślę, po prostu byłem strasznie zdenerwowany, a zarazem przybity, bo Cię straciłem.. Wybacz, że Cię pocałowałem, ale brakowało mi strasznie Ciebie.
-Leon mi też, Ciebie strasznie brakuje. Gdy powiedziałeś coś takiego o mnie, to czułam jakby świat mi sie zawalił, ja....ja nie połknęłam tych tabletek. Myślałam, że jak nie widzisz jak na razie to, że będziesz tak myślał...
-Czyli ich nie połknęłaś?
-Nie..
-Panie Boże! Ja myślałem, że ty je połknęłaś.. Nawet nie wiesz co bym zrobił gdyby coś ci się stało!
-Co byś zrobił? Co byś zrobił gdyby mnie już nie było na tym świecie?
-Mnie nie byłoby wtedy razem z tobą. Nie wytrzymałbym bez Ciebie, nie wytrzymałbym z myślą, że to przeze mnie mogłoby mi Cię zabraknąć.-Zwiesił głowę w dół.
-Leon, przecież ja jestem zwykłą dziewczyną, jest wiele innych takich dziewczyn jak ja.. na przykład twoja Lara..-Posmutniała.
-Lara? Jaka Lara? NIe znam takiej..
-NIe znasz? A to ciekawe.
-Nie ma takich dziewczyn jak ty, ty jesteś wyjątkowa, jesteś jedyna. Violetta Castillo.
-Violetta? Jaka Violetta?
-Taka jedna, ona skradła mi serce.
Castillo spuściła głowę w dół by zakryć swoje rumieńce.
-Wiesz, że kocham jak się rumienisz? - Uśmiechną się.
-Jak to? Skąd wiesz, że się rumienię?-Spytała
-No przecież widzę..
-Leon..
-Co?.
-Ty.. ty widzisz!
-Boże! Ja widzę! Violetta ja widzę!
Violetta zawiesiła mu się na szyi, ten ją przytulił i zaczął się razem z nią kręcić. Gdy już ustali. Violetta chwyciła głowę Leona i pocałowała go namiętnie w usta.
-Leon! Co to za wrzaski?
-Marco! Marco, przyjacielu ja widzę! Ja widzę!-Zaczął cieszyć się jak dziecko.
-Leon! Ty widzisz!
We trójkę cieszyli się tak jakby każdy z nich dostał milion złotych.
-Lecę wszystko powiedzieć okulistom!-Wybiegł Marco.
Gdy Marco wybiegł pędem z pokoju, Leon popatrzył swoimi pięknymi zielonymi oczami na Violettę.
-Leon.. Czemu tak na mnie patrzysz? Jestem brudna, brzydk..-Nie zdążyła dokończyć.
Ten, ponownie pocałował ją namiętnie. Nie miała nic przeciwko, jej życie znowu miało sens, i to dzięki temu szatynowi, któremu podobno skradła serce. Gdy przestali złączać swoje usta w pocałunku, Castillo powiedziała.:
-Leon!
-Co? Co się stało?-Spytał wystraszony.
-Leon..! Ja .. Kocham Cię!
-Vvvioletta!
-Co? Co?!
-Jesteś miłością mojego życia!
Oboje zaczęli się śmiać.
-Więc? Co ze mną..?
-Z tobą? Raczej z nami!.-Uśmiechnęła się
-Tak! Oczywiście z nami!
-Więc?-Spytała.
Leon złapał ją za ręce:
-Violetto Castillo, proszę wybacz to, że jestem tak, przystojny, uroczy i, że jestem twoim ideałem.
-Leon!
-Leon? Ja.. myślałem, że Leoś.-Zasmucił się sztucznie.
-Leoś! Tak wybaczę Ci to, że jesteś idealny, piękny i, że skradłeś moje serce. :D-Uśmiechnęła się.
Leon?
-Tak?
-Przytulisz mnie?
Leon wstał i mocno przytulił swoją ukochaną. Violetta szepnęła mu do ucha:
-Obiecaj, że już nigdy mnie nie zostawisz, że będziemy razem na wieki wieków.
-Na wieki, wieków Amen.!-Pocałował ją w czoło, oboje wiedzieli, że już nic ich nie rozdzieli.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Leonetta<3 Przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału, tak jakoś humorku nie miałam.
Za to w nagrodę macie naszą Leonettę.! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz