-Bo ty tu jesteś.-Uśmiechnął się.
-Nie.
-Tak.
-Nie
-Tak
-Niech Ci będzie nie będę się z tobą droczyć.-Uśmiechnęła się.
Leon chwycił szatynkę za rękę i obrócił w drugą stronę. Ta ujrzała stolik z jedzeniem oraz ze świecami.
-Leon! Ty to wszystko..
-Tak.
-Jejku!-Ścisnęła go mocno, mocno. Bardzo mocno, i zaczęła całować po twarzy.
-Jezu, ty na prawdę potrafisz okazywać uczucia.-Ledwo co powiedział te słowa.
-Przepraszam, ale po prostu, nie kochałam nikogo tak bardzo jak Ciebie!
-Jak słodko. Zapraszam panią do stolika.-Wskazał ręką.
Odsunął krzesło szatynce, ta usiadła, on również zasiadł do stołu. Otworzył czerwone wino i nalał je do kieliszka. Na stole, na talerzach widniała sałatka, oraz ciasto, truskawkowy sernik.
-Mmm..jakie cudne jedzenie.-Oblizała usta.
-Wiem. :D
Po 1 godzinie zostało już wypite całe wino. Verdas i Castillo, śmiali się przez ten cały czas. Zrobiło się już strasznie późno. Wrócili do hotelu. Obydwoje byli lekko zmęczeni. Castillo weszła do sypialni i położyła się twarzą do sufitu. Doszło do niej dopiero potem, że jest tu tylko jeno osobowe łóżko. Zrobiła duże oczy. Nie wiedziała dlaczego jest tylko jedno. Leon wszedł do sypialni i spytał się czy wszystko dobrze, że zrobiła takie wielkie oczy.
-Tak, jest ok.
-Tak, jest ok.
-Pewnie Cię zastanawia czemu jest tu tylko jedno łóżko?
-Nie, w zasadzie tak.-Rozmyśliła się.
- Nie było pokoju z dwoma łóżkami, już zadecydowałem, że ja wezmę jakiś koc z szafki i będę spał na podłodze, spokojnie.-Uśmiechnął się.
Następnie wszedł do łazienki, umył się, wyszczotkował zęby ubrał w bokserki, i wyszedł. Castillo go ujrzała i zaczęła się śmiać. Ten zaczął się rumienić, jednak nie reagował na śmiechy Violetty. Ta po nim, weszła do łazienki, również przygotowała się do snu. Zdenerwowała się, nie zabrała innej pidżamy, tylko taką która ma materiał do pośladków. Wyszła szybko z łazienki, podbiegła do łóżka i przykryła się kołdrą.
Zobaczyła Verdasa leżącego na podłodze, który był przykryty tylko kocem.
-Leon nie możesz spać na podłodze.
-A gdzie? Na balkonie?-Spytał.
-Nie wiem, ale wiem, że nie na podłodze.
-Na żyrandolu, spał nie będę.
-Nie nie na żyrandolu, Chodź tutaj, przecież jest jeszcze dużo miejsca.
-Nie, ja tu zostanę.
-Ej no bo pomyślę, że mnie nie kochasz.-Zrobiła smutną minę.
-No dobra dobra już idę.
Położył się obok niej. Ta wtuliła się w tors Verdasa.
-Kochasz mnie?-Spytał.
-Tak, bardzo.
-Jak bardzo?
-Bardzo,bardzo,bardzo,bardzo.
-Udowodnij mi to.
-Jak?
-Nie wiem.
Byli pijani cały czas gadali bzdury, w pewnym momencie podpita Castillo powiedziała:
-Wiesz co, ostatnio bardzo długo rozmyślałam jak to jest kochać się z Panem Verdasem, moim kochankiem.
-A chciałabyś spróbować?
Violetta usiadła okrakiem na Leona, zaczęła rękoma wodzić po jego torsie. On zaś zaczął całować namiętnie jej szyję. Szatynka cicho pojękiwała, motywowało to bardzo Verdasa.
-Kochasz mnie?-Przygryzła dolną wargę.
-Najbardziej na świecie.
-Mrrr..W łóżku jesteś jeszcze bardziej seksowniejszy.-Wymruczała mu do ucha.
-Tak wiem to-Wysyczał.
-Kochałeś się już z taką kobietą jak ja?
-Nie ma takiej jak ty.
-Jak słodko.
-Ooo..widzę, że idziemy na całość?
-Na pierwszy ogień.-puścił oczko do szatynki.
Ta zaczęła całować jego tors, on jednak powoli ściągał ramiączko od koszuli nocnej Violetty.
-Kocham Cię-Powiedziała zdyszana.
-Na zawsze?
-Na wieki wieków, Amen.
Wrócili do poprzedniej czynności. Obydwoje byli sobą zachwyceni. W pewnym momencie koszula Castillo leżała na podłodze. Tak zaczęła się ich upojna noc. :D
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Trochę dziwnie było mi o tym pisać .xd Mam nadzieje, że się podoba? :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz