Była już godzina 6:00, Violetta nadal spała, Leon przespał się może ze 30 min? Wziął, śpiącą Violettę położył na łóżko do badań i przykrył jakimś kocem z szafki. Zobaczył tam również 8 prześcieradeł, nie wiedział co one tam robiły. Wziął karteczkę i długopis, napisał liścik do szatynki:
*Jak się obudzisz, nie martw się, że mnie nie ma.
Wrócę po Ciebie. Tylko muszę coś załatwić.
Jak się spało księżniczko? :* ♥ - Twój najukochańszy szaleńczo zakochany w tobie Leon.
Zawiązał te prześcieradła na supeł, przywiązał do biurka, otworzył okno, spuścił "linę" i zjechał na niej w dół.
W tym czasie kiedy szatynka spała, on poszedł w milion różnych miejsc. Nie było, go ze 2 godziny.
Wrócił już, stał pod drzwiami szpitala chciał otworzyć je kluczem lecz się rozmyślił.. Podszedł do zwisającej liny i wspiął się na nią na górę. Violetta już nie spała siedziała, zdenerwowana, bo nie wiedziała gdzie jest leon. Gdy go zobaczyła, rzuciła mu się na szyję i spytała:
- Boże, Leon gdzie ty byłeś? Nawet nie wiesz jak się martwiłam, że sobie poszedłeś, myślałam, że zostawisz mnie tu samą.
-Ciebie? Jakbym mógł to spakowałbym Cię nawet do torby i łaziłbym z tobą wszędzie.-Zaśmiał się.
Leon przytulił Violettę a ona go.
-I jak się czujesz Violu, przepraszam..Pani Violetto.?-Uśmiech pojawił się na jego twarzy.
-Już przestań, wtedy byłam na Ciebie strasznie zła.-Zrobiła minę z pretensją.
-A teraz jesteś?
-Nie teraz nie. -Pocałowała go w policzek.
Leon stał jak mur, dotknął to miejsce, które zostało pocałowane przez Castillo. Gdy już wrócił na ziemię..
Powiedział:
-zapraszam panią.- i wskazał na otwarte okno.
-Ale, że co? Oszalałeś Leon ja mam skoczyć przez okno? Chcesz mnie zabić?
-Niee.-Zaśmiał się.
Chwycił Violettę za rękę i wskazał palcem na wystające prześcieradła.
-Nie musisz skakać wystarczy, że zjedziesz po tym.
-Oooo..niee.. ja się w takie coś bawić nie będę, boję się Leon.-Powiedziała.
-Przy mnie nie musisz się niczego bać.
Szatyn zjechał po linie na dół, i czekał na Violettę. Ta zniechęcona, zeszła powoli z parapetu złapała się "liny" i powoli ją popuszczała. W pewnym momencie dosłownie ją puściła. Leciała gdzieś tak z 3 piętra. Na szczęście na dole był Leon. Złapał ją w ramiona, i zaśmiał się, pokazując swoje zęby.
-I co? Jak było tam na górze?
-Leon ty świntuchu, o mało co zawału bym nie dostała.!
-Świntuchu? O nie tak nie będziesz mnie nazywała moja panno.
Nagle zaczął kręcić się w koło z Violettą na rękach. Wyglądało to tak romantycznie. Patrzyli na siebie cały czas. Leon, kręcąc się i kręcąc, podknął się o kamień i upadł. Violetta wylądowała na nim. Stykali się nosami. Leon zbliżał się do ust Violetty,a ona do niego. Była to magiczna chwila. Niestety, nie udało im się pocałować. :D Oby dwoje zderzyli się czołami i zaczęli się śmiać. Gdy wstali już, z trawy Leon zawiązał chustkę na oczy Violetty i powiedział:
-Teraz moja pani, zaprowadzę Cię gdzieś.-Powiedział
-Leon gdzie my idziemy?
-Zaraz się przekonasz.
Wziął ją za rękę i szli 10 min. W końcu dotarli na miejsce.
Był tam rozstawiony koc, kosz piknikowy, Tuż przy jeziorze, to miejsce było takie romantyczne.
Ściągnął szatynce chustkę i powiedział:
-Właśnie tu pragnąłem Cię zaprowadzić.
-Leon, boże jak tu pięknie.
-Ja jestem twym Bogiem?-Zaśmiał się.
-Może tak może nie.
-Chodź.
Kiwnął ręką i wskazał na koc. Gdy Violetta już usiadła,Leon podbiegł szybko do drzewa i zza niego wziął bukiet róż, dla ukochanej. Podszedł do niej i również usiadł.
-Proszę, piękne róże dla równie pięknej pani. Albo nie jeszcze piękniejszej,
Violetta schyliła głowę w dół by szatyn nie zobaczył jej rumieńców, niestety myliła się, i tak je zobaczył.
Wziął kosmyk włosów szatynki i lekko przewinął je za ucho, patrzyli sobie prosto w oczy.
-Kocham jak się rumienisz.-Uśmiechnął się.
-Leon, ale ja tego nie znoszę.
-Trudno.-Śmiał się pod nosem.
-Ej no ..-Również odwzajemniła uśmiech.
-Wiesz na co mam ochotę.?
-Nie wiem, może na coś co jest w tym koszu?
-Nie.. Mam ochotę na Ciebie. Przybliżył się do Violetty i lekko dotknął jej brody, następnie przyciągnął ją do siebie. Tak pierwszy raz się pocałowali. Szatynka była zachwycona tym wszystkim, odwagą leona, tym piknikiem, więc oddała pocałunek. Złączyli swe usta namiętnym pocałunkiem po raz kolejny.
Ta chwila na zawsze zostanie w ich pamięci.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hohohoho! Leonetta w końcu udowodniła, że się kochają. Tak słodko.<33Jej.! :*
Na co choruje Violetta? Rozdział ciekawy i fajnie że tak często je dodajesz.
OdpowiedzUsuńTego nie mogę zdradzić Vanessa. ;) Mam czas, więc je dodaję codziennie. :D
Usuń