wtorek, 17 czerwca 2014

Rozdział 32:W ramionach Violetty.

KOCHANI WAŻNA
 SPRAWA!
 Muszę was wszystkich poinformować, że nasza historia Leonetty za niedługo dobiegnie końca.. 
W około 45 rozdziale, nadejdzie koniec historii.. Ale się nie martwcie! Stworzę nową historię na tym samym blogu! Mam nadzieję, że tą historię miło będziecie wspominać, uwielbiam was.! Dziękuję. za wszystko!
A teraz, życzę miłego czytania 32 rozdziału! Pozdrawiam. :) 
Rozdział 32

*Leon*
Zerwałem się z łóżka, obudziłem się błyskawicznie, zrozumiałem, że to tylko sen.. Przetarłem oczy, i podrapałem się po głowie.. O co w tym wszystkim chodziło? Walnąłem się z powrotem  na poduszkę, obróciłem się w prawo.. Poczułem piękne perfumy.. mogłem znowu poczuć ten zapach.. zapach Violetty.. sama słodycz..wtuliłem się w poduszkę, czułem się jakbym był w ramionach Violetty.
-Chwila moment..-Powiedziałem
Usiadłem w pozycji siedzącej i schowałem twarz w ręce.
Violetta..mówiła coś, o Diego, że ją przetrzymywał...bardzo za mną tęskniła przez ten czas... Może on naprawdę ja przetrzymuje? Coś jej się stało? Nie.. to nie możliwe.. A jeśli to prawda? On nie może dowiedzieć się o naszym dziecku.. on nie może zrobić nic Violettcie.. a jeśli.. on znowu, spróbuje ją..
Muszę temu zapobiec, nie mogę do tego dopuścić! Nie.. ja wariuję..
Spojrzałem na zegarek była druga w nocy.. próbowałem zasnąć, ale nie mogłem.. zszedłem na dół do kuchni, nie chciało mi się dzisiaj nic, cały ten sen namieszał mi w głowie. Zajrzałem do szafki wyjąłem płatki, następnie zimne mleko z lodówki, gdy danie było już zrobione usiadłem przy stole. Zwiesiłem swoją głowę w dół, i jadłem płatki. Spojrzałem przed siebie, na krześle zajadając płatki, widziałem Violettę. Uśmiechnąłem się. Powoli przysunąłem się do niej, a ona do mnie zamknąłem oczy, zbliżaliśmy się do pocałunku, czekałem, ale nic się nie stało, gdy otworzyłem oczy.. już jej nie było.. zniknęła.. ja mam zwidy?.. to nie normalnie.. ja jestem nie normalny! czy ja.. ja .. ja za nią tęsknię? wybaczy mi? nie wiem co mam robić.. muszę ją odzyskać..! nie. nie mogę, ona nie chce.. W ponurym humorze miałem pójść do salonu, by obejrzeć telewizję. Tak było ileś minut po drugiej, ale nie mogę zasnąć.. idąc przez korytarz, zauważyłem błysk, światło na podłodze.. podszedłem tam bliżej, było ciemno, nie widziałem dokładnie. Schyliłem się pod szafeczkę, by to "coś" podnieść, podnosząc ten przedmiot walnąłem się w głowę o kant szafki, syknąłem z bólu. Poboli i przestanie pomyślałem w duchu. Gdy miałem ten przedmiot w ręku, ponownie zabolała mnie głowa, myślałem, że to przez to uderzenie, niestety nie.. znowu przeniosłem się do przeszłości.. do chwili, kiedy oświadczyłem się Violettcie, na łące. Poczułem tą samą radość jak wtedy, przyglądałem się całej sytuacji, jacy byliśmy szczęśliwi.. na sam widok uśmiechnąłem się od ucha do ucha.. gdy powróciłem już na Ziemię, obejrzałem ten przedmiot.. rozumiem, że jak Violetta wyprowadzała się, wtedy ściągnęła pierścionek i nim rzuciła.. lub jej spadł.. w każdym bądź razie.. już rozumiem! Wspomnienia, pamiątki z chwil spędzonych z Violettą ukazują mi przeszłość, w ten sposób, mogę sobie wszystko przypomnieć! To.. to wspaniałe! Szczęśliwy usiadłem na kanapę, i nawet nie wiem kiedy odpłynąłem w głęboki sen..
*Ranek*
Obudziłem się w wyśmienitym humorze.Miałem nadzieję, że wszystko się ułoży. Wziąłem ubrania, poszedłem do łazienki, i wykonałem poranne czynności. Usiadłem wesoły na kanapie. Zadzwonił mój telefon. Połączenie od Marco.
-Halo?
-Cześć Leon. Posłuchaj musimy się spotkać. Możemy spotkać się w kawiarni?
-Tej na rogu, niedaleko szpitala?
-Tak.
-Lecę.
-Cześć.
Szedłem 10 minut, tak szybko jak tylko potrafiłem. Wszedłem do kawiarni i zobaczyłem siedzącego przy stoliku Marco. Przywitałem się i usiadłem przy stole.
-Słucham, coś ważnego?-Uśmiechnąłem się.
-Tak, rozmawialiśmy z specjalistami z innych dziedzin medycyny, musimy znaleźć jak najszybciej dawcę.
-Co?
-Co, co?
-Komu, dlaczego?
-No Violettcie..
-Co jej jest? Masz jakieś wieści?
-Wieści? Leon, co ty gadasz?
-Jak to?
-Violetta, ona przecież.. a zresztą mam kartę badań przy sobie.
Wyjął z czarnej torby, teczkę i podał mi ją do ręki. Nie byłem już wesoły, tylko zdezorientowany.
Otworzyłem ją i zobaczyłem kartę badań. Uważnie ją przeczytałem.
-Violetta Castillo..wynik..białaczka-Mruknąłem czytając.
Zerwałem się z krzesła.
-Co? Białaczka?-krzyknąłem.
-Tak, to też zapomniałeś?
-Ona jest chora!
- Tak Leon, potrzebny jest jej dawca, szpiku kostnego..inaczej..może..
-Tak wiem!
-Leon, to poważna sprawa!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak oto rozdział 32. Mam nadzieję że jest ok. :)

3 komentarze: