środa, 25 czerwca 2014

Epilog "Finał". :)

*Violetta*
Wspaniałym uczuciem jest móc być przy kimś kogo się kocha. Czuć woń jego perfum, tulić się do niego.
Miłość, właściwie co to jest? Nikt nie potrafi tego wyjaśnić, nie ma takich słów.
Odeszłam.. w sumie to nie wiem dlaczego.. ale nie chciałam się do czegoś za daleko posunąć.. może to był błąd? Może powinnam postąpić inaczej? Czasu cofnąć nie można.. a wiele bym dała by to zrobić..
Chciałabym być kiedyś szczęśliwa, ale przecież.. byłoby to zbyt piękne, żeby było prawdziwe.
Ukłucie w sercu, jakbym ukuła się wrzecionem, tylko w serce. Dziwne prawda?
*Leon*
To dla mnie trudne.. walczę o nią jak tylko mogę.. ale.. ona nie chce.. chociaż przez chwilę mogłem poczuć jej dotyk.
-Violetta, poczekaj!-krzyknąłem i pobiegłem za nią .-Co się stało?-Spytałem.
- Przepraszam Leon, nie powinnam.-spuściła głowę w dół.
-Ale co takiego zrobiłaś? Nie rozumiem..
-Przytuliłam się do Ciebie.- na jej policzkach pokazały się rumieńce.
W tym momencie wybuchłem śmiechem.
-Leon, nie bądź taki, to nic śmiesznego.
-Przepraszam ale, nie mogłem się powstrzymać. Przecież nie zrobiłaś nic złego, nikomu mały przytulas jeszcze nie zaszkodził.-Uśmiechnąłem się.
-W sumie prawda- Wzruszyła ramionami.
-Gdzie zamierzasz iść?-spytałem
-Na pewno nie wrócę do szpitala, mam dosyć pielęgniarek i tego wszystkiego. W sumie to sama nie wiem..
Szliśmy sam nie wiem gdzie.
- Muszę Ci coś powiedzieć.
-Słucham?
- Pamiętasz może, jak kiedyś dawałaś mi zdjęcie z USG, i powiedziałaś, że w chwili słabości mam je odwrócić?
-Tak.. a właściwie.. to skąd to wiesz Leon, jak?
- Właśnie, jak to sam nie wiem. Ale jak znalazłem to zdjęcie, wziąłem je do ręki, i przeczytałem treść z tyłu.. to.. nie pomyślisz, że jestem jakiś głupi..
-I tak już o tobie myślałam, więc to nie robi żadnej różnicy.- uśmiechnęła się, i lekko z piąstki trąciła moje ramie. Ja również odwzajemniłem uśmiech.-Powiedz Leon.-Nalegała.
- Ja.. wszystkie pamiątki, z naszych wspólnych chwil, jakie znajdowałem.. to one "przywracały" mi pamięć z tamtego wydarzenia, im więcej rzeczy znajduję, tym więcej mi się przypomina.
-Naprawdę?
-Tak
Uśmiech na twarzy pojawił jej się od ucha do ucha. Podeszła do mnie i mocno przytuliła.

-To wspaniale.- Popatrzyła mi w oczy, i po chwili spoważniała.- Przepraszam.
-Zrozum, nie musisz mnie przepraszać po tym jak mnie przytulisz, rozumiesz?
Spuściła głowę w dół, na jej twarzy znowu widniały rumieńce.
-Przecież i tak zobaczę, że się rumienisz.
-Wcale się nie rumienię.
-Nie wcale.
-No nie, po prostu zimno mi.
-Zimno Ci?
-Może tak może nie.- droczyła się ze mną.
Zdjąłem kurtkę i założyłem na ramiona Violetty, co z tego, że było około -20 *C, ważne żeby jej było ciepło.
-Zimno Ci będzie.
-Nie nie będzie.
-Tak będzie.
-Trudno-wzruszyłem ramionami. Na co ona się zaśmiała.
Szliśmy spacerkiem, dotarliśmy do parku, wyglądało tam bajecznie, śnieg pokrywał wszystko dookoła.
Idąc, usłyszałem jakąś melodię. Dokładnie był to jakiś pan, nie był zadbany, pewnie bezdomny, grał na gitarze jakąś piosenkę. Wydawało mi się jakbym już kiedyś ją słyszał.
-Violetta słyszysz?
-Tak..  to.. to nasza piosenka.
-Nasza?-Zdziwiłem się.
Natomiast ona pociągnęła mnie za rękę w stronę ławki na której siedział tamten pan. Podeszliśmy do niego, momentalnie uśmiechnął się do nas. Przestał grać,
-To takie piękne, że dwojga młodych ludzi może tak bardzo siebie kochać. Widzę po waszych oczach, że bardzo siebie kochacie. Zapamiętajcie sobie na zawsze, "można być kochanym, kiedy sam nauczysz się kochać". A teraz dzieci, zaśpiewajcie mi waszą piosenkę.-Powiedział staruszek.
Spojrzałem na Violettę, następnie jaj i moją dłoń połączyłem w jedność, ona spojrzała, na nasze ręce, potem na mnie. Uśmiechnęła się do mnie, czułem, że zaczynam ją odzyskiwać . Violetta zaczęła śpiewać naszą piosenkę, o dziwo znałem słowa tej piosenki, dołączyłem do niej.
-Amoooooooor - tym słowem wspólnie zakończyliśmy piosenkę.
Podziękowaliśmy panu, i odeszliśmy szczęśliwi.  Ustałem, Violetta powtórzyła czynność, przyciągnąłem ja do siebie i przytuliłem. Zbliżyłem się do jej ucha i wyszeptałem:
-Dziękuję.
-Ale za co?- powiedziała cicho.
-Za to, że jesteś księżniczko. -Następnie delikatnie pocałowałem ją w policzek.
-Ja też Ci dziękuję.
-Za co?
- Za wszystko.
- A dokładniej?
-Tego już Ci nie powiem.
-No weź no.
-To daj.
-Leon.. co będzie z nami?
- Kochasz mnie?
-Tak Leon.
-Tak co?
-Tak Leon kocham Cię.
-Ja też Cię kocham. ale...
-Ale?
- nie wzięłaś czegoś z domu.
-Czego?
Wiedziałem.. że to ten odpowiedni moment, z kieszeni wyjąłem pudełeczko otworzyłem je, w środku był ten sam pierścionek, który po raz pierwszy dałem Violetcie.
-Wiem, może to dziwnie zabrzmi, ale czy wyjdziesz za mnie po raz drugi? -uśmiechnąłem się.
-Po bułki do sklepu? Jak tak to mogę iść.- Zaśmiała się.
- to tak czy nie bo się zaraz rozmyślę.- uśmiechnąłem się.
-Oczywiście, że tak!
Rzuciła mi się na szyję, byłem bardzo szczęśliwy, że udało mi się ją odzyskać! Ona.. ona.. jest całym moim światem! Będę mógł być szczęśliwy! Razem, na zawsze!


*6 lat później*
Ciąża mojej żony, przebiegła prawidłowo. Tak właśnie mojej żony. Dwa miesiące później razem z Violettą pobraliśmy się. Obecnie jesteśmy w szczęśliwym związku, nasze więzi z dnia na dzień co raz bardziej mają sens. Do tego nasza przepiękna córeczka. Mia, piękne imię prawda? Energiczna, słodka, cudowna. Przypomina mi kogoś.. Violettę! Ale.. Oczy ma po tatusiu, bynajmniej każdy mi tak mówi. W jej oczach jest mały błysk, delikatna, ale odważna. Jestem szczęśliwy, że mam dwie samice alfa w domu. No.. ale za niedługo wszystko się zmieni.. Violetta jest ponownie w ciąży, tym razem mamy do czynienia z chłopczykiem, Violetta zdecydowała, że będzie miał imię po mnie, Leon Federico Verdas. A dlaczego Fede? Bo właśnie dzięki niemu, odnalazłem Violettę. To nie koniec! Lu i Federico, są ze sobą, po tym jak pierwszy raz się spotkali. A nasza Marcesca? Włoszka przyjechała ponownie do Hiszpanii, nasz szalony Marco zostanie tatusiem. Ale.. jakoś nie widzę go w tej roli. Być może w przyszłości doczekam się
gromadki wnuków? Zobaczymy, ale najważniejsze, że mamy siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak właśnie, nadszedł koniec naszej historii. Mam nadzieję,że będziecie, miło ją wspominać,
dziękuję wszystkim tym, którzy mnie wspierali
Szczególnie mojej kochanej Oli! - zawsze przy mnie byłaś dziękuję wariatko, KC <3
Kochanej Martynce - zawsze chętna do czytania i wspierania. :*
Mojej Paulince- Dzielnie czekałaś na każdy rozdział, i pomagałaś mi.
Dziękuję Wam wszystkim! Bez was, ten blog już dawno przestałby istnieć. Dziękuję!
Niebawem pojawi się prolog do nowej historii, dzielnie czekajcie na nowy zastrzyk emocji  <3

3 komentarze:

  1. Pierwsza jeej !
    Do rzeczy. Też cię kocham wariatko ty moja, nawet nie wiesz jak bardzo! <3
    Super epilog, Leonetta <3
    Czekam na następną historię :)
    Całuski. :*
    +miałaś do mnie przyjechać, a ja jeszcze cię nie widzę! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja może przeczytałam to prawie rok temu ale przeczytałam każdy wpis . No wiesz ty co 😂 Ale i tak najlepsza ✊

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja może przeczytałam to prawie rok temu ale przeczytałam każdy wpis . No wiesz ty co 😂 Ale i tak najlepsza ✊

    OdpowiedzUsuń