*Violetta*
Dobrze znałam ten głos, nie był to nikt inny jak ten facet, który oddał mnie w obce ręce. Nawet o mnie nie walczył, brzydzę się go. Gdzie nie gdzieś, słyszę jego głos, ale.. tak jakby był mi obcy, nie znany. Powoli przełknęłam ślinę, moje ręce drżały, nie chciałam mieć nic wspólnego z tym człowiekiem.
Ponownie odezwał się do słuchawki ten sam głos, który wołał moje imię. Po policzku spłynęła mi łza, wszystkie moje wspomnienia wróciły. Ten dzień który na zawsze odmienił moje życie, pojawił się w moich oczach, byłam jak w niechcianym transie. Z jednej strony roztrzęsiona, a z drugiej strony cholernie zła, przed moimi oczyma pojawiła się mała dziewczynka, płacząca w szarym koncie, z pluszowym szarym misiem, który tylko on potrafił podtrzymać ją na duchu, który przypominał jej o tym, że matka będzie z nią zawsze, w tamtym momencie nie został jej nikt, tylko starszy chłopiec, który był tak samo przerażony, powoli podszedł do niej i mocno ja przytulił, wtedy, tak samo odebrali jej brata. Kiedyś byli wspaniałą radosną rodziną, niestety, szczęście z niej wyparowało. Odchodził mówiąc cicho pod nosem, "wrócę po Ciebie".
Jednak, nie wrócił dotychczas, nie była to zmyślona historia. Ta historia nie była fikcją, tylko prawdą. Właśnie ona odmieniła moje życie, życie niegdyś szczęśliwej Violetty. Nie docierało do mnie nic. Mała Aurelia skacząca przede mną i wołająca moje imię, nie wyrwała mnie z moich przemyśleń. Telefon wypadł mi z ręki na podłogę. Nie wytrzymałam, wybuchłam płaczem, byłam wściekła, podeszłam do szafki jednym ruchem, wszystko co na niej widniało, leżało już na podłodze. Opanowałam się, gdy zobaczyłam wystraszoną Aurelię, siedziała ze spuszczoną głową na łóżku.
-Przepraszam- szepnęłam i z płaczem pobiegłam do łazienki.
Myślałam o wszystkim, miałam ochotę zniszczyć wszystko co stanie mi na drodze, wszystko. Dla mojego szczęścia nie ma już ratunku.
*Aurelia*
Bardzo sie wystraszyłam Violetty, nigdy wcześniej taka nie była.. domyślam się kto to mógł dzwonić. Wiedziałam, kto może pomóc jej w takiej sytuacji. Ubrałam moje czerwone trampki i po cichu wyszłam z domu. Nie było ciemno, wręcz przeciwnie. W prawdzie to nie wiedziałam gdzie mam iść. Chodziłam po jakichś uliczkach z myślą, ze go znajdę. No niestety, nie mogłam go znaleźć, z resztką nadziei, chciałam iść do znajomych, do tych, do których poszła mama w gości. Wiedziałam gdzie mieszkają, może mama by coś pomogła. Byłam niedaleko ich domu, gdzie zobaczyłam.. Leona! Wchodził przez furtkę, ale skąd on się tam wziął? Szybko podbiegłam do niego i zdyszana zawołałam.
-Leon poczekaj!
-Aurelia, co ty tu robisz?- spytał
-Musisz pomóc Violi!
Bez zastanowienia ruszyliśmy w stronę naszego domu, widać było że Leon chyba się nią przejął .
Otworzyłam drzwi do domu, mój ziomek wbiegł na górę i poszedł do łazienki w, której była Viola.
*Leon*
Bardzo się wystraszyłem, gdy Auralia powiedziała, że mam pomóc Violettcie. Wbiegłam na górę, i otworzyłem lekko drzwi od łazienki. Na podłodze ujrzałem zapłakaną Violę. Bez wahania podszedłem i usiadłem obok niej. Złapałem ją za rękę, chciałem chociaż trochę je pomóc. Powoli podniosła głowę do góry. Widziałem jej czerwone zapłakane oczy. Swoją ręką przetarłem jedną łzę spływającą po jej policzku. I przytuliłem ją do Siebie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kolejny rozdział, zapłakana vilu. :/ Jest mi przykro, że nie dajecie komów, nie wiem czy
dobrze postąpiłam zmieniając moją decyzję. Mam nadzieję, że z czasem to się zmieni.
Przepraszam, że tak długo. Ma nadzieję że nie zanudziłam was moim bezsensownym
rozdziałem. :/ To ja kończę . Do następnego. /Wika
Ooooooo Leonetka <3333
OdpowiedzUsuńsweet:)
Masz wieeeeelki talent :) Serio,chcialabym tak pisac :)
villu płacze :(
ok nierozpisuje sie do naspępnego :)
Pozdrawiam :)
Oliwia S.
Dziękuję, bardzo miło jest usłyszeć takie słowa, od czytelnika. :)
UsuńCo z tego, że krótki? Jest świetny! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta, kochana, wpadnij do mnie lemiforever.blogspot.com <3
P.S. Oddaj talent, piękna! :*