Ja nie wiem o co tym ludziom chodzi, przecież to widać,że oni się kochają co nie? Beznadzieja.
Jakby nie mogli się pocałować i tyle, wszystko byłoby okej. Ja nie ogarniam tego ludu. Takie jakieś łyse banany z nich są. Właśnie a mowa o bananach.. to .. zjadłabym sobie banana. Banana banana.
- Ej gościu malinowy, tylko pamiętaj o naszej umowie. Jak nie to Cię znajdę oki?
Powiedziałam mu na głos, bo Viola i tak by nie skumała o co chodzi.
- Okej okej.
-Żółwik?
-Żółwik.
Tak właśnie Leon stał się moim ziomkiem, ja nie przybijam byle komu żółwików.
*Leon*
Tak właśnie, mamy ze sobą układ. Co tam, że założyłem się z pięciolatką. Ale czy aby na pewno, pomiędzy nami jest jakaś chemia? Możliwe? Nie wiem.. Violetta, jest bardzo fajna, na urodę nie narzekam. W sumie, to.. dlaczego nie? Ah.. nie wiem to wszystko takie trudne. A teraz.. muszę iść.. tylko, jak się pożegnać? No chyba żółwika jej nie przybiję.. Raz kozie śmierć! Zrobiłem to co powinno być słuszne, moim zdaniem.
*Violetta*
Niestety Leon, musi już iść. Widzę, że Aurelia i on, dobrze się dogadują. Na pożegnanie przybił jej żółwika.
A ja to co? Nie łaska? :D
-Cześć.
Powoli podszedł i lekko swoimi ustami musnął mnie w policzek. Następnie odszedł. Dotknęłam lekko miejsca pocałunku, stałam jak osłupiała. Po moim ciele przeszedł dreszcz, jeszcze nigdy nie czułam czegoś takiego. to to było... brak mi słów żeby to opisać. Z moich zamyśleń wyrwała mnie mała Aura.
-Violu, ziemia do Violi.
-Co co?
-Czyżbyś odleciała na planetę Leon?
-Nie skądże?
-To widać.
-Chodźmy już.
Chwyciłam ją za rączkę i wróciłyśmy z powrotem do domu. Zdjęłam trampki, i od razu ruszyłam w stronę kuchni, wzięłam piękne soczyste jabłuszko, i ruszyłam z powrotem do swego małego królestwa. Uśmiech nie ustąpił ani na chwilę. Wzięłam laptopa na kolana i weszłam na facebooka, miałam jedno zaproszenie do znajomych. Kliknęłam na ikonkę, do znajomych zaprosił mnie Leon, bez zastanowienia zaakceptowałam.
Przeglądałam stronę główną, gdy nagle Leon, do mnie napisał.
-Cześć, jak życie? :)
- Cześć, jakoś ujdzie. ;)
- Co porabiasz? :D
- Myślę , a tak poza tym to chyba nic.
- A o czym tak myślisz?
- Szczerze mówiąc to sama nie wiem. :/ I Dziękuję Ci za tego balonika. ;)
- Nie ma sprawy, to co kiedy widzimy się ponownie na mieście? :D
- Hah, nie wiem. To już zależy od Ciebie. :)
-To co ty na to, żebyśmy jutro poszli na spacer? ;))
- Jak dla mnie spoko. ;)
-No to jesteśmy umówieni. :* w razie czego podasz mi swój numer? :)
-Buta? 39. :D
-Haha. nie, numer telefonu. ;)
- Okej, to podam ci jutro w szkole bo sama na pamięć go nie znam. :D
-No dobra. :)
Angie zawołała mnie na chwilę na dół. Zeszłam po schodach i stanęłam na przeciwko niej.
-Violu idziemy do znajomych, chcesz pójść z nami?
-Nie dziękuję, że pytasz. Wolę zostać w domu.
-No dobrze jak uważasz.
-Miłej zabawy.
-Dziękujemy.
Z pokoju wyszła Aurelia, ze skrzywioną miną.
-Ja nigdzie nie idę!
-Proszę chodź.
-Nie! Ja chcę zostać z Violą.
-Violu, nie będzie Ci przeszkadzała?-spytała.
-Nie, może zostać.
-No dobrze tylko bądź grzeczna.
Wyszli, zamknęłam za nimi drzwi, i podeszłam do małej.
-Co chcesz robić?
- Pobawimy się z Leonem?
-Jest godzina osiemnasta, na pewno ma co innego do roboty.
- Oj no weź, na pewno przyjdzie.
-Nie przyjdzie, ja Ci mówię, pewnie jest zajęty. A tak poza tym, to dlaczego chcesz żeby tu przyszedł?
-Ja.. y.. no bo co miałybyśmy robić?
-Coś tu kombinujesz.
-Skąd ten pomysł? Już idę mamo!- krzyknęła.
Małymi nóżkami podreptała z uśmiechem na twarzy, na górę, dziwne to było.. poszłam za nią.
Usiadła na łóżku, i położyła się na moją poduszkę.
W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Podniosłam go z pościeli. Widniał nieznany numer, niepewna odebrałam.
- Tak słucham?
Zamarło mi serce , w słuchawce było słychać męski głos, bardzo dobrze mi znany..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tam tam tam, po przerwie jest kolejny rozdział. :) Nie zapominajcie o komach. ;))
*Violetta*
Niestety Leon, musi już iść. Widzę, że Aurelia i on, dobrze się dogadują. Na pożegnanie przybił jej żółwika.
A ja to co? Nie łaska? :D
-Cześć.
Powoli podszedł i lekko swoimi ustami musnął mnie w policzek. Następnie odszedł. Dotknęłam lekko miejsca pocałunku, stałam jak osłupiała. Po moim ciele przeszedł dreszcz, jeszcze nigdy nie czułam czegoś takiego. to to było... brak mi słów żeby to opisać. Z moich zamyśleń wyrwała mnie mała Aura.
-Violu, ziemia do Violi.
-Co co?
-Czyżbyś odleciała na planetę Leon?
-Nie skądże?
-To widać.
-Chodźmy już.
Chwyciłam ją za rączkę i wróciłyśmy z powrotem do domu. Zdjęłam trampki, i od razu ruszyłam w stronę kuchni, wzięłam piękne soczyste jabłuszko, i ruszyłam z powrotem do swego małego królestwa. Uśmiech nie ustąpił ani na chwilę. Wzięłam laptopa na kolana i weszłam na facebooka, miałam jedno zaproszenie do znajomych. Kliknęłam na ikonkę, do znajomych zaprosił mnie Leon, bez zastanowienia zaakceptowałam.
Przeglądałam stronę główną, gdy nagle Leon, do mnie napisał.
-Cześć, jak życie? :)
- Cześć, jakoś ujdzie. ;)
- Co porabiasz? :D
- Myślę , a tak poza tym to chyba nic.
- A o czym tak myślisz?
- Szczerze mówiąc to sama nie wiem. :/ I Dziękuję Ci za tego balonika. ;)
- Nie ma sprawy, to co kiedy widzimy się ponownie na mieście? :D
- Hah, nie wiem. To już zależy od Ciebie. :)
-To co ty na to, żebyśmy jutro poszli na spacer? ;))
- Jak dla mnie spoko. ;)
-No to jesteśmy umówieni. :* w razie czego podasz mi swój numer? :)
-Buta? 39. :D
-Haha. nie, numer telefonu. ;)
- Okej, to podam ci jutro w szkole bo sama na pamięć go nie znam. :D
-No dobra. :)
Angie zawołała mnie na chwilę na dół. Zeszłam po schodach i stanęłam na przeciwko niej.
-Violu idziemy do znajomych, chcesz pójść z nami?
-Nie dziękuję, że pytasz. Wolę zostać w domu.
-No dobrze jak uważasz.
-Miłej zabawy.
-Dziękujemy.
Z pokoju wyszła Aurelia, ze skrzywioną miną.
-Ja nigdzie nie idę!
-Proszę chodź.
-Nie! Ja chcę zostać z Violą.
-Violu, nie będzie Ci przeszkadzała?-spytała.
-Nie, może zostać.
-No dobrze tylko bądź grzeczna.
Wyszli, zamknęłam za nimi drzwi, i podeszłam do małej.
-Co chcesz robić?
- Pobawimy się z Leonem?
-Jest godzina osiemnasta, na pewno ma co innego do roboty.
- Oj no weź, na pewno przyjdzie.
-Nie przyjdzie, ja Ci mówię, pewnie jest zajęty. A tak poza tym, to dlaczego chcesz żeby tu przyszedł?
-Ja.. y.. no bo co miałybyśmy robić?
-Coś tu kombinujesz.
-Skąd ten pomysł? Już idę mamo!- krzyknęła.
Małymi nóżkami podreptała z uśmiechem na twarzy, na górę, dziwne to było.. poszłam za nią.
Usiadła na łóżku, i położyła się na moją poduszkę.
W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Podniosłam go z pościeli. Widniał nieznany numer, niepewna odebrałam.
- Tak słucham?
Zamarło mi serce , w słuchawce było słychać męski głos, bardzo dobrze mi znany..
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tam tam tam, po przerwie jest kolejny rozdział. :) Nie zapominajcie o komach. ;))
Aurelia hahaha
OdpowiedzUsuńZazwyczaj jak ktoś kończy w takim miejscu rozdział w wiem kto dzwoni, ale tym razem nie mam zielonego pojęcia. Rozdział cudo. Czekam na next.
Druga ^^
OdpowiedzUsuńAurelia jak zwykle poprawiła mi humor, ta mała jest dobra :D
Rozdział ogólnie świetny, z resztą tak jak zwykle, po porstu masz talent do pisania i cieszę się bardzo, że jednak postanowiłaś nie odchodzić :)
Mam nadzieję, że się nie rozmyślisz ;) Czekam na nexta i zapraszam do mnie na ostatni rozdział na blogu... http://dame-tu-amoor.blogspot.com/2014/07/odchodze.html
Dziękuję, ze ze mną byłaś! <3 / Cande ; )