Zanim przeczytasz!
Coś się stało, i od końcówki rozdziału,
zrobiły się dziwne miany..
jeśłi to sprawia kłopot w czytaniu
to przepraszam, i zapraszam. :D
*Violetta*Obudziłam się w nocy, ktoś zaczął rzucać kamieniami w moje okno, lekko się wystraszyłam. Zeszłam po cichu na dół żeby nikogo nie obudzić. Żeby czuć się bardziej bezpieczna, chwyciłam parasolkę w rękę. Powoli otworzyłam drzwi, kiedy nagle ujrzałam, chłopaka, w czarnej bluzie, na głowie miał kaptur. Nie wiedziałam co mam robić.
-Violetta!- zawołał, w jego głosie słyszałam radość.
Podszedł do mnie, mocno ścisnął i obkręcił wokół siebie. Ale o co chodzi?
Chłopak zdjął z głowy kaptur. Nie wierzyłam własnym oczom...
-Federico!- krzyknęłam ze łzami w oczach.
-Wróciłem po Ciebie księżniczko.- uśmiechnął się, po czym przytulił mnie jeszcze bardziej.
-Boże, nie wierzę!- z moich oczu zaczęły lecieć łzy, łzy szczęścia.
-Mówiłem, że Cię odnajdę.
Nie mogłam w to uwierzyć! Federico, on wrócił!
-Stęskniłam się za tobą.- łkałam, i tuliłam się do niego w tym samym czasie.
-Siostra, jak ty się zmieniłaś, wypiękniałaś mała.- zaśmiał się.
Poczułam jak się rumienię.
-Oj no nie płacz. -Podszedł do mnie i stał mi łzy z policzków.
-Myślałam, że już Cię nie zobaczę.
-Marzenia się spełniają co?- uśmiechnął się. - Jak się czujesz? Dobrze Cie tu traktują?-spytał.
-Tak, są dla mnie ja rodzina. - uśmiechnęłam się.
-To dobrze.
-Jestem tak szczęśliwa.
-Też się cieszę, że Cię widzę.
-Chodź do środka.
-Ale jest bardzo późno, lepiej nie bo obudzę innych.
-Mówi się trudno.
Chwyciłam Fede a rękę i po cichu poszliśmy na górę. Zaprowadziłam go do mojego pokoju.
- nigdzie się stąd nie ruszasz, aż do rana.
-Lepiej nie, nie chcę Ci robić problemów.
-To żaden problem. Nawet jeśli nie chciałbyś, to i tak bym Cię stąd nie wypuściła.
Rozmawialiśmy ze sobą praktycznie całą noc. Nawet nie wiem kiedy usnęłam ponownie.
*Angie*
Wstałam wcześniej, by módz obudzić Violę, nie mogła się spóźnić na wyjazd. Weszłam powoli po schodach, i otworzyłam drwi do jej pokoju, promienie słońca otulały cały pokój. Tylko... coś mi tu nie pasowało.. zobaczyłam Violettę, która leżała na jakimś chłopaku! A jeśli on coś jej robił? Chwyciłam poduszkę z podłogi, szybkim krokiem podeszłam do nich, i walnęłam nią całej siły, tego chłopaka. Zerwał się z łóżka, i z przerażoną miną popatrzył na mnie. Chwilę potem wstała Violetta. Spojrzałam dokładniej na tego chłopca..
*Violetta*
Prędko wstałam z łóżka, zauważyłam Angie z poduszką, i wystraszonego Fede. Domyśliłam się, że dostał poduszką od Angie. Ku mojemu zdziwieniu, w oczach Angie zobaczyłam łzy. Po chwili, mocno przytuliła Federa. Nie powiem szczena mi opadła, przecie, oni się nie znają. Tak? Jak to możliwe.. Nie rozumiem.
Gdy wypuściła go ze swych ramion, spojrzała na niego ponownie.
-Cieszę się, że Cię widzę. -uśmiechnęła się.
-To.. wy się znacie?-spytałam.
-Tak... to znaczy, słyszałam waszą rozmowę.. no skoro to jest twój brat.. to.. chyba muszę, go powitać w domu.. co? nie?.. lepiej już pójdę..
Odwróciła się i wyszła..
-czy tobie też wydawało się to dziwne?
-Tak trochę.
-Dobra muszę się zbierać..
-no tak szkoła..
-nie, dzisiaj jadę na jakiś obóz. Szczerze mówiąc, nie wiem jak zabiorę się z tą ciężką torbą.
-Mogę Cię podwieźć. Jak chcesz.
-Pewnie, dziękuję. Jeśli pozwolisz pójdę teraz do łazienki się przebrać.
-Czekam.
Poszłam szczęśliwa do łazienki. Umyłam zęby, twarz, zrobiłam make-up. Wzięłam szybki prysznic, i wróciłam do mojego pokoju. Niestety, mojego kochanego braciszka już tam nie było. Zeszłam na dół, zauważyłam go, jadł kanapki, wręcz opychał się nimi. Ja również zrobiłam sobie kanapki i zjadłam je z apetytem. Do kuchni weszła Angie.
-I jak fede smakują? -spytała.
-Są bombowe.-odpowiedział
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
-Federico, to jak podwieziesz mnie?
-Pewnie.-powiedział wycierając przy tym swoją twarz.
-Tylko skoczę po torbę.
Chwyciłam torbę, i o mało co nie spadłam z nią ze schodów. Mogłam wziąć mniej rzeczy.
Założyliśmy buty i wyszliśmy z domu. Pożegnałam się Angie buziakiem. A Feder podziękował za świetne kanapki. Weszliśmy do czarnego bmw. Szczerze mówiąc, nie wiem skąd on go miał. Ale wolałam nie wnikać.
Podjechaliśmy pod M'c Donalda. Tam miała się odbyć zbiórka. Wyszłam z samochodu, fede poszedł za mną. Było troszkę chłodniej, więc przytuliłam się do mojego starszego brata. Wychowawca, powiedział nam, jak powinniśmy się zachować. W oddali zauważyłam Leona, chciałam do niego podejść i się przywitać. Ale musieliśmy już wchodzić do autokaru.
-Bądź grzeczna kapiszi?
-Tak będę.
-Gumki zabrane?
-Federico..-powiedziałam ciszej.
-No dobrze dobrze idź już. -zaśmiał się.
Pożegnałam z nim się, typowym całusem w policzek. Wsiadłam do autokaru i zajęłam miejsce koło Lu. Wysłałam jeszcze prze szybę buziaka dla pełnoletniego, i ruszyliśmy w drogę.
-Violu, czy on jest twoim chłopakiem?
-Kto?
-No ten facet, który dzisiaj Cię przywiózł.
-Nie.. to mój starszy brat.-zaśmiałam się.
-A to dobrze.-dowiedziała.
-A co, podoba Ci się?-spytałam zabawnie ruszając brwiami.
-Pff, nie.
-Jasne, jasne.
Myślałam, że może Leon podejdzie do mnie pierwszy, i jakoś się przywita. Bo w końcu chyba faceci powinni pierwsi się witać co? Właśnie... razem z Lu siedziałyśmy gdzieś po środku autokaru. Obróciłam się by obaczyć kto siedzi na tyle.
Cami Z Fran, Naty z Maxim. No tak.. zapomniałam.. Naty i Maxi od niedawna są parą. Leon.. Leon siedział z Diego, tak są najlepszymi przyjaciółmi. Odwróciłam się bardziej, tak, że miałam wrażenia, jakbym miała zaraz spaść z siedzenia. Leon spojrzał w moją stronę, miał słodko rozczochrane włosy, pewnie zapomniał się uczesać głupek, ale i tak słodko wyglądał. Szeroko uśmiechnęłam się do niego, on.. niestety nie odwzajemnił uśmiechu, tylko powoli spuścił głowę.. Nie wiem czemu, ale zrobiło mi się tak jakoś smutno na sercu. Zrobiłam mu coś? Nie wiem.. a może chodzi o to, że się z nim nie przywitałam? Nie wiem.. Po półtorej godziny, robiliśmy postój. Wyszłam z autokaru by odetchnąć Świerzym powietrzem, cały autokar, był już pusty. Leon stał oparty, o drzewo. Był o dziwo smutny. Powoli podeszłam do niego.
-Cześć. -powiedziałam z uśmiechem.
Popatrzył na mnie, i odszedł bez słowa.. czułam się przybita, przecież... chłopak, który mi się podoba, unika mnie.. do oka napłynęła mi łza. Szybko ją starłam, i podeszłam do dziewczyn, rozmawiały na temat obozu.
-Dziewczyny, wiem gdzie dokładnie jedziemy. Nie daleko mój wujek, ma swój domek letniskowy. Będziemy mogły normalnie się umyć, i skorzystać z toalety, a nie jak jakieś dzieci z buszu.-powiedziała Lu
-To wspaniale.- odparłam.
-Coś się stało?-spytała przejęta.
-Nie, wszystko okej.-próbowałam ją nieco uspokoić.
-Wiemy, że coś się stało.-powiedziała Fran.
-Na prawdę, dziewczyny nie martwcie się.
-No dobrze, niech Ci będzie.- rzuciła Lu
Co jakiś czas zerkałam na Leona. Kątem oka, widziałam, że on też na mnie patrzył.
Musieliśmy wracać do autokaru. Ponownie zajęliśmy swoje miejsca. Odwróciłam się, zobaczyłam, że Diego przesiadł się na chwilę. Miałam okazję porozmawiać z Leonem. Aby żaden z nauczycieli nie zauważył mnie chodzącej po autobusie, szybko przebiegłam do odpowiedniego miejsca.
Stałam obok miejsca Leona, na którym wcześniej siedział Diego.
-Można?-spytałam wskazując na fotel.
-Jak widzisz zajęte. -powiedział, i położył tam plecak, który wcześniej leżał na podłodze.
-No bez jaj.
Zdenerwowałam się, położyłam plecak na wcześniejsze miejsce, w którym leżał. I sama usiadłam na fotel.
-Mógłbyś mi powiedzieć, dlaczego , mnie unikasz?
-Ja? Nie nie unikam Cię.-wzruszył ramionami.
-Nie wcale. Możesz mi powiedzieć o co chodzi?
- Zadzwoń do swojego chłoptasia, pewnie Cię potrzebuje.
-Jakiego chłoptasia, o co Ci chodzi?
-Myślisz, że jestem ślepy? Przecież widziałem, jak się do niego przytuliłaś, no tak zapomniałem zimno było.
- Przepraszam bardzo.. czyli teraz nawet nie mogę się przytulić do mojego rodzonego brata tak?
-Tak.-Co?- powiedział po chwili.
-To, że wtedy zamiast, wyobrażania sobie czegoś, mogłam się tulić właśnie do Ciebie!
Spojrzałam na niego, byłam wściekła. Odwrócił swój wzrok na mnie.
Uniósł rękę, i chciał coś powiedzieć.
-Daruj sobie, nic już nie mów.
Wstałam i wróciłam do Lu.
-Dlaczego jesteś taka wściekła?
-Pewien idiota mnie zdenerwował.
-Spokojnie spokojnie, bo Ci zmarszczki zostaną. -zaśmiała się.
-Tak masz rację.
Po około godzinie byliśmy już na miejscu. Zeszłam na dół, by wyjąć swój bagaż z dolnej części autokaru.
Wzięłam torbę na ramię, i ruszyłam za nauczycielami. Prawie cały czas potykałam się o jakiś głupi korzeń drzewa. Dotarliśmy na miejsce. Pusty las, błoto, i ja niby mam tu spać? Mieliśmy pół godziny, na znalezienie materiałów do zrobienia domu, inaczej będę musiała spać pod gołym niebem. Razem z dziewczynami zebrałyśmy mnóstwo drewna. Odeszłyśmy gdzieś kawałek od wszystkich, bo przecież będziemy musiały się wymsknąć do domu jej wuja. Tą całą chatę robiłyśmy około trzech godzin, masakra jakaś. Coś tam się nam udało, ale ważne by dach nie przeciekał, jakby miał zacząć padać deszcz. Rozłożyłyśmy swoje karimaty i śpiwory. Miałyśmy mnóstwo czasu, by rozpoznać się z okolicą, wieczorem miało być ognisko, jak dla mnie okej. Poszłam się przejść, nie daleko było małe jezioro. Samotnie chciałam przejść się nad brzegiem wody. Ruszyłam przed siebie, cicho śpiewałam sobie moją piosenkę. Gdy miałam już dosyć mojej przechadzki wróciłam do naszego "legowiska". Pomogłam w wypakowaniu kiełbas na grilla, i bułek. poszłam tylko zadzwonić do Angie i powiedzieć, że u mnie wszystko okej, następnie wróciłam do mojego ukochanego Ludu.
Było już trochę ciemno, ale ciepło z ogniska, ogrzewało moje gołe łopatki. (bez skojarzeń :D)
Jedliśmy kiełbasę, bułki, wszystko co było, śmialiśmy się, miałam okazję poznać wszystkich bliżej.
Zaczęliśmy śpiewać i wygłupiać się. Nauczyciele poszli wcześniej spać, bo nie chcieli przeszkadzać "szanownej młodzieży". Diego wpadł na pomysł, żebyśmy pograli w prawda lub wyznanie. Oczywiście, Stephania nie chciała grać, bo wiedziała, że kazalibyśmy zrobić jej coś okrutnego, no i dobrze, o jeden plastik mniej. Okej butelka zawirowała na Lu, musiała ona zjeść, pięć kiełbas w trzy minuty. Ja bym nie dała rady, ale ona sobie poradziła. Natalia wybrała pytanie, musiała powiedzieć, czy miała kiedyś swój "pierwszy raz" powiedziała, że tak, dlatego pokłóciła się trochę z Maxim i nie gadali do siebie. Butelka kolejny raz się zakręciła. I wypadła.. na mnie.. jestem hardcorem także wybrałam wyzwanie.
- Wiem!-krzyknął Diego.-Usiądź okrakiem na Leonie , i zrób mu malinkę na szyi i czole.
-Co?- wytrzeszczyłam oczy.-Ej no bez takich..
-Lu musiała zjeść kiełbasę to ty równie dobrze możesz podniecić Leona.
Boże, co a ludzie. Gorszej kary nie mogli my wymyślić.
-Muszę?
-Musisz.
-No dobra.-powiedziałam
Siedzieliśmy na kawałkach drewna, dlatego musiałam wstać, z mojej wygodnej i ciepłej miejscówki. Niepewnie podeszłam do mojego "kolegi" i usiadłam mu na kolanach. Gotowało się w Stephani, dlatego motywowało mnie to bardziej. Widziałam tylko chytry uśmieszek Leona, chciałam aż przywalić mu tą kłodą, w twarz. Dobra, zbliżyłam się do jego twarzy, patrzył na mnie z dołu, prosto w moje oczy. Niechętnie "wessałam" skórę z jego czoła.
-Pasuje? -odwróciłam się, nadal na nim siedząc.
-Jak najbardziej.-uśmiechnął się Diego i pokazał kciuk do góry. coś w geście "lubię to"
Zbliżyłam się do jego szyi, i zrobiłam mu soczyście czerwoną malinkę, tak szybko mu nie zejdzie pomyślałam. Spojrzał na mnie ukradkiem z dołu, patrzyłam się na niego cały czas.
-Ekhem, możesz już zejść. - krzyknęli z dołu.
-Tak.-odparłam
Speszona wróciłam na swoje miejsce. Butelka wyleciała na Andreasa, który musiał zjeść glizdę. Ochydne, a on jeszcze powiedział, że bardzo mu smakowało, fu. Stephania uciekła z obrzydzenia.
Wypadło na Leona, oby wziął wyzwanie, może dadzą mu coś okrutnego.
Niestety wziął pytanie.
-Hmm.. Tylko tak szczerze, podoba Ci się ktoś z tej naszej tutejszej gromadki?
-Tak..-powiedział cicho.
- Nie mówimy teraz o Stephci.
-Tak, jak mówiłam, jest pewien ktoś.
Przyglądałam się bacznie całej tej sprawie. Gdy mówił "tak jest pewien ktoś", spojrzał, na mnie. Co to miało znaczyć, że w sensie chodzi o mnie? Na pewno nie.. ale.. tak.. jestem na niego obrażona, a miałam mu dzisiaj powiedzieć to co czuję.. więc co mam zrobić? Nie wiem.. posiedzieliśmy jeszcze chwilę i znudziła nam się gra w butelkę. Usiadłam bliżej koło Cami, obok niej po lewej stronie siedział nie jaki Lew, na szczęście ja usiadłam po jej prawej stronie. Zrobiło mi się trochę chłodniej. Ogień powoli przygasał.
Leon chwycił gitarę, i zaczęliśmy śpiewać różne piosenki. Zaczął, grać jakąś piosenkę, zupełnie nam nie znaną.. jego palce powoli wędrowały po strunach gitary. Gdy poleciały pierwsze słowa piosenki, przeszedł mnie dreszcz. Piosenka była prosta, ale a to piękna. Nawet nie zauważyłam kiedy, a zaczął śpiewać, patrząc mi w oczy, bynajmniej tak mi się wydawało. Camila, wyślizgnęła się, z pomiędzy naszych wzroków.
https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=zIFo7jKH8tc
On śpiewał tylko.. tylko dla mnie...
People say we shouldn’t be together
We’re too young to know about forever
But I say they don’t know
What they’re talk - talk - talking about
(talk - talki - talking about)
Cause this love is only getting stronger
So I don’t want to wait any longer
I just want to tell the world that you’re mine girl
They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
They don’t know about us
One touch and I was a believer
Every kiss it gets a little sweeter
It’s getting better
Keeps getting better all the time girl
They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
They don’t know about us
They don’t know how special you are
They don’t know what you’ve done to my heart
They can say anything they want
Cause they don’t know us
They don’t know what we do best
It’s between me and you
Our little secret
But I wanna tell them
I wanna tell the world
That you’re mine girl
They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
They don’t know about
They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
They don’t know about us-
They don't know about us .
Po skończeniu piosenki.. ja nie wiedziałam co powiedzieć.. zupełnie nic... pustka w głowie, inni zaczęli gwizdać.. a ja .. siedziałam jak nadęta.. tylko uśmiech miałam na twarzy..jak to możliwe?
Od dreszczy jakich dostałam słuchając tej piosenki zrobiło mi się jeszcze zimniej. Mimo tego, cała od środka byłam gorąca.
Moje "zamyślenia" przerwały jakieś śmiechy, grupką poszliśmy do miejsca, skąd one pochodziły, wychyliliśmy się zza krzaków, to co zobaczyłam zmasakrowało mnie.. widziałam całujących się.. Andreasa i Stephanię.. Nie wiem jak teraz mógł się czuć Leon.. Odwróciłam się, by zobaczyć, jego reakcję, móc jakoś go pocieszyć.. widziałam go jedynie w oddali, szedł szybkim krokiem. Zaczęłam biec w jego stronę, dobrze, że nie założyłam szpilek. ... Po chwili dogoniłam go, było zbyt ciemno, by módz zobaczyć, wraz jego twarzy.. chciałam być przy nim.
-Leon.. ja wiem, jak ty się teraz tym czujesz.. Wiem, że może być Ci teraz ciężko... ale.. chciałam Ci podziękować, za tą piosenkę, nie wiem czy akurat.. była ona skierowana dla mnie... ale jest bardzo piękna.
Mówiłam i szłam, równocześnie, co chwila brakło mi tchu..
Nie odpowiadał mi na nic.. tylko szedł przed siebie..
- Ja.. muszę Ci to powiedzieć.. wiem, że to nie odpowiedni moment.. ale.. muszę Ci się do czegoś przyznać.. Leon.. ja..
Westchnęłam...
KOCHAM CIĘ...
-Mówiłaś coś?-spytał wyjmując słuchawkę z uszu.
-Ładną mamy pogodę, prawda?-spytałam rozkojarzona.
-Ja Ciebie też.-odpowiedział.
Po chwili.. "szoku" jakiego doznałam.. patrzyłam w jego oczy, które świeciły w świetle księżyca.. dzięki niemu.. nasze usta złączyły się..
Nigdy nie doznałam takiego uczucia jak teraz.. czułam się.. niesamowicie.. mimo tego.. jak bardzo byłam na niego wściekła.. to nie mogłam się oprzeć.. chłopak.. moich marzeń.. odwzajemnił to uczucie co ja.. chyba, że to jakaś ukryta kamera z tyłu.. czy jak..
Po tym wszystkim co się stało, mocno wtuliłam się w niego.. tak.. było mi zimno.. ale z drugiej strony po prostu chciałam go przytulić...
-Nie lubię tego, że jesteś ode mnie wiele wyższy.-wyszeptałam.
-Zaufaj mi, jest w tym pewna zaleta.- powiedział..
-Jaka?-spytałam.
-Kiedy Cię przytulam, możesz słuchać mojego serca, które bije tylko dla Ciebie.-Wyszeptał mi do ucha.
Spojrzałam mu w oczy, i swoją ręką dotknęłam jego policzka
Przyjemny dreszcz znowu powrócił. Tym razem, to ja go pocałowałam..
-Widzisz, jednak teraz ja Cię przytulam.-zaśmiał się.
-Tak i jest mi bardzo wygodnie..-uśmiechnęłam się
Ponownie, zaczął śpiewać refren swojej piosenki. Przy tym obkręcając mnie, i tuląc się do mnie.
They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us
They don’t know about the up all night's
They don’t know I’ve waited all my life
Just to find a love that feels this right
Baby they don’t know about
-Piękna piosenka.
-Piękna tak jak ty.- zarumieniłam się.
-Nawet jak jest ciemno, jak nie powiem gdzie, to i tak widzę, że się rumienisz.
-Wcale nie.
-Nie wcale.
Powoli zaczęliśmy wracać w stronę, naszych przyjaciół. (co po niektórych)
Teraz to na prawdę piździawa, jak nic. Skrzyżowałam ręce na klatce, i zaczęłam dłońmi trzeć moje łokcie, i co to tam jeszcze jest.
-Zimno Ci?-spytał.
-Tylko trochę.
-Masz.
Zdjął swoją bejsbolówkę, i założył mi je na ramiona.
-To nie jest ta sama bluza , którą dałeś mi, bo twoja mama Ci kazała?
-Tak, dlatego jest dla mnie tak wyjątkowa.
-Ojej. -uśmiechnęłam się.
Szliśmy w ciszy, Leon cały czas, ocierał swoją rękę o moją. Trochę mnie to denerwowało, ale wiedziałam o co mu chodzi. Jednak on nie jest taki odważny, za jakiego się podawał.
-Złap w końcu tą rękę, spokojnie nie gryzę.-zaśmiałam się
Złączył nasze dłonie w "jedność", przysunęłam się bardziej do niego. I tak wróciliśmy na miejsce.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Pampampam! Wiecie teraz kto jest bratem Vilu, Feder *-* I piękna piosenka One Direction <3
Ale napisał ją Leon dla Violi. :* Stephania ;-; Bessos Leonetki <3 Omg Mam nadzieję, że
się podoba. Rozdział skońcony o 2:23 . Proszę o wyrozumiałość. Do nastęnego <3 /Wikson ♥
Nareszcie Leonetka!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJeeeeeeej!
Rozdział wydaje mi sidłuższy ?
Ale to słodkie <3 i jeszcze ta piosenka♥
Osobiście nie interesuje mnie One direction ale piosenka czadowa :)
Ja już lecec musze pa i do następnego :*
Oliwia S.
Cudowny
OdpowiedzUsuńCzekam na next
Oh i Ah....cudo!!!! <333 Leonetta <333 Nareszcie!!! Super rodzdział!!! Oby tak dalej!!! :***Czekam z niecierpliwością na next i pozdrawiam. Besos :*
OdpowiedzUsuńTe amo <3